Coco Chanel mawiała, że moda przemija, a styl pozostaje. A co z projektantami? Niektórych wciąż pamiętamy, ale znacznie więcej jest nazwisk tych, który choć ongiś święcili triumfy, dziś popadli w zapomnienie. Na skutek przedwczesnej śmierci, zawirowań historii, złego PR-u i wielu innych przyczyn, ale zdecydowanie nie braku talentu, wielu spośród tych, którzy kiedyś dyktowali trendy, dziś znani są jedynie garstce nielicznych pasjonatów historii mody.
Jean Patou
Kiedy w latach 20. kobiety zaczęły powszechnie uprawiać sporty takie jak tenis, pojawiło się zapotrzebowanie na garderobę, która nie ograniczałaby ruchów. Choć za tą, która uwolniła kobiety z gorsetów uważa się Coco Chanel, projektantka tworzyła raczej luźne, lecz wciąż eleganckie suknie, a nie stricte sportową garderobę. Natomiast współczesny jej Jean Patou odpowiadał za najmodniejsze w latach 20. stroje odnoszących sukcesy sportsmenek. Takich jak tenisistka Suzanne Lenglen, która w plisowanej spódniczce przed kolano i białej przepasce na głowie wzbudziła na korcie istną sensację. Wszystkie amatorki tenisa natychmiast zapragnęły mieć podobny strój – oczywiście od Patou. Projektant był też znany z wplatania elementów nawiązujących do sportowej garderoby do swoich projektów sukien, utrzymanych w modnym wówczas stylu „chłopczycy”.
Mariano Fortuny
Choć Fortuny nie jest dziś znany szerokiej publiczności, ci, którzy odwiedzili Wenecję mogli się natknąć na jego muzeum. W przepięknym Palazzo Fortuny, gdzie pochodzący z Hiszpanii projektant żył i pracował, można podziwiać tworzone przez niego suknie. W tym słynną kreację Delphos, którą Foruny stworzył wraz ze swoją żoną, Henriette Negrin. Przełomowy jak na 1907 rok projekt był luźny i nie wymagał noszenia pod spodem gorsetu, przez co wybierały go jedynie odważne kobiety, często członkinie bohemy artystycznej. Na początku XX wieku projekty Fortuny’ego cieszyły się wśród nich ogromną popularnością, nosiły je min. żona hrabiego Conde Naste’a, poetka Eleonora Duse czy ekscentryczna Markiza Casati. Fortuny zajmował się także malarstwem oraz projektowaniem tkanin.
Norman Norell
Wielu projektantów – tak z dawnych lat, jak współczesnych – na pewnym etapie kariery tworzyło kostiumy filmowe. Zwykle jednak dzieje się tak, że propozycja ze studia filmowego przychodzi wówczas, gdy marka ma już ugruntowaną pozycję na rynku. W przypadku Normana Norella było odwrotnie. Pochodzący ze stanu Indiana projektant zaczynał od tworzenia kostiumów dla niemych filmów, produkowanych w latach 20. przez wytwórnię Parmount, następne był odpowiedzialny za sceniczną garderobę gwiazd Broadway’u. Własną linię ubrań ready to wear stworzył dopiero w 1943. Jego suknie wieczorowe o linii syreny, wełniane kostiumy i futrzane płaszcze o prostych, lecz szykownych krojach spotkały się z uznaniem klientek. Ale choć wówczas Norell był gwiazdą amerykańskiej mody, po latach mało kto o nim słyszał. Jego nazwisko pojawiło się w prasie w 2010 roku za sprawą ówczesnej pierwszej damy – Michelle Obamy, która na świąteczny koncert wybrała kreację vintage projektu Normana Norella.
Muriel King
Amerykańska projektantka Muriel King zaczynała jako ilustratorka, ale z czasem stała się najbardziej popularną kreatorką w Nowym Jorku. W dobie Wielkiego Kryzysu tworzyła modne suknie, które były piękne, ale też – co wówczas, w czasach zbierającej w całym kraju żniwo biedy było zaletą nie do przecenienia – relatywnie tanie. To sprawiło, że King zyskała rzesze wiernych klientek, kobiet, które pragnęły wyglądać modnie nie wydając na stroje fortuny. Jej projekty były w latach 30. tym, czym dla współczesnych kobiet są sieciówki. Ale King potrafiła też tworzyć ekskluzywne kreacje. O jej talencie i popularności na przełomie lat 30. i 40. najlepiej świadczy fakt, że projektantka tworzyła suknie na zlecenie gwiazd takich jak Rita Hayworth, Katherine Hepburn czy Ginger Rogers. King ubiegała się również o pracę przy stworzeniu kostiumów na potrzeby powieści Margaret Mitchell – „Przeminęło z wiatrem”, ostatecznie ten zaszczyt przypadł jednak Williamowi Plunkettowi.
Norman Hartnell
Choć dziś nazwisko Normana Hartnella mało komu cokolwiek mówi, w latach 40. i 50. było ono na ustach wszystkich w Londynie i nie tylko. Hartnell był oficjalny krawcem królowej Elżbiety i królowej Elżbiety II. To właśnie on zaprojektował suknię, którą Elżbieta II miała na sobie podczas ślubu z księciem Filipem. Hartnell szył dla Elżbiety jeszcze wielokrotnie. Za jeden z jego najznakomitszych projektów uważa się bladozieloną, wyszywaną koralikami suknię, którą Królowa miała na sobie podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych. Oprócz pracy dla rodziny królewskiej, Hartnell tworzył także kostiumy filmowe. Dziś jego projekty stanowią inspirację dla twórców serialu „The Crown”.
Jacques Fath
Styl New Look nieodmiennie kojarzy się z postacią Christiana Diora, a wśród wielkich twórców okresu powojennego wymienia się także Christobala Balenciagę czy Pierre’a Balmaina. Mało kto natomiast pamięta o projektancie, który wówczas był równie znany i cieszył się popularnością. Jacques Fath tworzył w podobnym stylu co Dior – jego projekty charakteryzowała ogromna elegancja i klasa oraz świetnej jakości materiały. Styl Fatha często opisuje się jako połączenie paryskiego szyku z hollywoodzkim glamourem. Na przełomie lat 40. i 50., w okresie, który dziś uważa się za złotą erę couture, Maison Jacques Fath było jedną z wiodących sił. Być może, gdyby projektant nie zmarł przedwcześnie w 1954, dziś jego nazwisko wymienialibyśmy jednym tchem razem z Diorem czy Balenciagą.
Natalia Jeziorek