Zapach który kochasz albo nienawidzisz! Rok 1992 Thierry Mugler prezentuje światu swój pierwszy autorski zapach, Angel. Wydarzenie to nie miało nic wspólnego z zaskoczeniem. To był SZOK! Angel to orientalno-apetyczna rewolucja.
Drink me. Eat me!
Thierry Mugler postanawia zmaterializować swoje wyobrażenie zapachu doskonałego, o którym myśl towarzyszy mu od 10 lat. W tym celu zwraca się do właściciela marki Clarins, Jacques’a Curtin Clarins jako lidera branży kosmetycznej. Cel jaki stawia Mugler wydaje się nie tylko absurdalny co niewykonalny. Oczekuje zapachu, który będzie jak wspomnienie słodyczy znanych z dzieciństwa, zapachu tak apetycznego, że osobę, która go nosi chciałoby się zjeść. Idea zamknięcia smakowitych akordów w zapach wydaje się niedorzeczna.
Jednak Mugler stawia na swoim. Zuchwałość przeniesienia marzeń do rzeczywistości daje początek nowej rodzinie zapachowej czyli akordowi Gourmand, który ma oddać słodycz deseru. Być apetycznym łakociem zaklętym w zapachu.
Wyzwanie podjął perfumiarz Olivier Cresp, który w tym czasie eksperymentował z wykorzystaniem syntetycznych składników. Zanim jednak powstał Angel, jakiego znamy dzisiaj, minęły dwa lata, a Cresp stworzył w tym czasie ponad 600 kompozycji, by osiągnąć zamierzony cel.
Tak narodził się Angel. Kombinacja bergamoty, kokosu, waty cukrowej, miodu, paczuli, czekolady i karmelu. Zapach-hybryda, który miał być jak projekty Mugler’a będące odzwierciedleniem jego własnego świata. Angel to nie kompozycja poszczególnych nut. Angel to kreacja budowana warstwami.
Zapach zrodzony ze wspomnień i marzeń, który stał się rzeczywistością i nikogo nie pozostawił obojętnym, wywołując skrajne emocje od uwielbienia do nienawiści.
A Star is born…
Jak zaprezentować „anielski” zapach? W tylko jeden możliwy sposób, zamknąć go we flakonie w kształcie gwiazdy. Symbol, który bardzo często wykorzystywał w swoich projektach w latach 80. Jak sam powiedział: „To nie ja wybrałem gwiazdę. To ona wybrała mnie.”
Idea tak śmiała, że wręcz niemożliwa do zrealizowania. Pierwsze próby z ręcznie szlifowanym flakonem okazały się fiaskiem, gdyż szkło było zbyt kruche i uniemożliwiało pracę nad nim. Po wielu próbach gwiazdę Muglera wypełnił soczyście niebieski płyn, a jego marzenie zostało spełnione.
Thierry, wierząc że każdy z nas ma swoją gwiazdę, zapragnął uczynić z flakonu talizman, który miał przynosić szczęście – a szczęścia się nie wyrzuca. Dało to początek rewolucyjnej koncepcji flakonu z wielokrotną możliwością uzupełniania dzięki „The Source of Angel”.
Dobre i polskie! cz.II – polskie kosmetyki luksusowe
Estetyka Angel jest bardzo mocno związana ze stylem, który lansował Mugler w swoich projektach. Ultra kobieca sylwetka o mocno zarysowanych ramionach, zaznaczoną talią i śmiałą linią bioder tworzyła postać kobiety z innego świata. Nierealnej istoty, która jest skrajnie glamour. Inkarnacją Angel została Jerry Hall, teksańska syrena o blond włosach i magnetyzmie równym sile oddziaływania Angel, któremu nie sposób się oprzeć.
Mikołaj Typa