Jadę autobusem do pracy. Przysłuchuję się konwersacji dwóch starszych panów, z których jeden próbuje przekonać drugiego, że opozycja ma serce zainfekowane złem. Myślę sobie – cóż… Dzień później dosiada się do mnie.
– Jest Pan religijny?
– Wierzący.
– Wie pan, co ci ludzie chcą z Polski zrobić? Seksualizacja dzieci, ucieczka od wartości…
Właściwie to w tym miejscu mógłbym postawić kropkę, jednak byłbym wtedy durnym ignorantem. Wracając do tematu – wysłuchałem, co ów człowiek miał do powiedzenia, ba, przyjąłem nawet ulotkę kandydata, którego promował i uprzejmie pożegnałem się, kiedy autobus dojechał pod mój przystanek. Oczywiście mogłem wdać się w dyskusję, ale po co? Czy moja racja musi być najmojsza? A może ten starszy człowiek mówi prawdę? Przecież mimo zabezpieczeń sieciowych, coraz to młodsi ludzie sięgają po pornografię, i to nie od dziś. Z drugiej strony, wcale nie muszą po nią sięgać, bo wystarczy zobaczyć jakikolwiek teledysk o obiadowej porze, gdzie półnagie dziewczyny tańczą w pozach sugerujących coś więcej. No ale tablet, laptop to dziś przyjaciele dzieci, zastępcy rodziców.
Trzeba pamiętać o podstawowej rzeczy – łatwo zdyskredytować drugiego człowieka celem zaspokojenia ego.
Ale trudniej go po prostu wysłuchać, wyjść ponad własne poglądy. Poza tym, czy kłótnia w środku komunikacji miejskiej byłaby komukolwiek potrzebna? Owszem, mogę się z kimś nie zgadzać, ale w momencie, gdy zwraca się do mnie w uprzejmy sposób, to po co mam go atakować? Nie każda okoliczność sprzyja też toczeniu sporów, więc czasem lepiej wysłuchać lub odejść, zamiast wdawać się w słowną przepychankę. Żyjemy w czasach, gdzie każdy chce być wyjątkowy, najmądrzejszy, najpiękniejszy i oczywiście mieć rację. Brylować w towarzystwie, pozować na samca alfa, uprawiać braggadacio. Zapominamy wtedy, że kluczem do dobrego życia w społeczeństwie jest dialog.
Nikt nie każe nam się uwielbiać, ale odrobina szacunku wobec drugiego człowieka powinna być czymś normalnym. Gdy to zanika, pojawiają się złe wilki i próbują budować kapitał na dzieleniu ludzi. Widzimy to na co dzień w mediach, obserwując mównicę sejmową, czytając wypowiedzi celebrytów, anonimowych hejterów, a nawet zdarzają się sytuacje, kiedy to podczas rodzinnych uroczystości ludzie cieszą się z czyjeś porażki życiowej. Zatracamy powoli granicę człowieczeństwa, lokując wartość gatunku gdzieś pomiędzy lajkami a paradokumentami. Autoniewola? Nie, dziękuję – przeczekam.
A gdyby tak zamienić zjawisko „głów w telefonach” na próbę kontaktu w realu?
Przesuwanie palcem na ekranie tabletu na spacer z osobą, która może i nie jest naszym ideałem, ale ma w sobie coś interesującego. Imprezę dla pozerów na „rejw” w towarzystwie podobni tańczących świrów? Podejmujmy oddolne inicjatywy, łączmy się w koła hobbystyczne, twórzmy coś nie dla kasy, ale dla pasji. Podobne zainteresowania spajają społeczeństwo. Gdzie w takim razie miejsce na dialog z „drugą stroną”. To trochę jak ze zdrowym egoizmem – jeśli najpierw poznasz swoje mocne strony, zaczniesz je pielęgnować i zostaniesz doceniony przez kogoś, kto ma podobne priorytety, będziesz gotów na kolejny etap – próbę dialogu z ludźmi o innym spojrzeniu na świat. Uda się – super, nie – trudno, ale ważne, że się podjęło jakiekolwiek kroki w celu nawiązania łączności z bazą spoza naszego obiegu.
To problem, z którym boryka się nie tylko nasz kraj, ale cały świat.
Człowiek ma naturalną skłonność do tworzenia gett, wykluczania, zakładania z góry czegokolwiek. Skazując innych niesprawiedliwie na ostracyzm, odbieramy społeczeństwu szansę na progres. Brak porozumienia przynosi bowiem rzecz równie destrukcyjną, co konflikty – samotność. Osoba samotna jest bardziej podatna na manipulację i może być wykorzystana przez piewców propagandy (bez względu na formę). Przede wszystkim jednak samotności sprzyja brak uczuć. Bycie kochanym, docenionym – bez tego życie traci sens. Smutny jest fakt, że są to rzeczy oczywiste, a mimo to regularnie pomija się je na co dzień.
Podsumowując – zanim kogoś ocenimy, dajmy mu się wypowiedzieć. Szukajmy porozumienia, wspierajmy się, zamiast nieustannie się krytykować, mówmy sobie komplementy i twórzmy społeczeństwo obywatelskie. Pobożne życzenie? Mam nadzieję, że nie do końca.