Škoda przeszła samą siebie i pod maskę Superba wrzuciła silnik z Seata Leona Cupry. Ale zaraz… To przecież limuzyna, a nie hot-hatch. Właśnie – ci „nudni” Czesi to nie tylko jedyna w Europie Wschodniej szczęśliwa nacja ateistów i agnostyków. To fenomenalni porąbańcy. Taki silnik, w takim aucie? Uwielbiam ten pomysł!
Pewnie jesteście ciekawi, czy 280-konny Superb ma w ogóle jakiekolwiek zadatki na auto sportowe lub chociaż usportowione?
Zanim na to pytanie odpowiem, zacznijmy od spotkania z trzecią generacją Superba, czyli jak przetłumaczymy nazwę z języka angielskiego – samochodu „znakomitego”, „wspaniałego”. Dla mnie to pierwsza możliwość wspólnego „wywąchania” się, bo jakoś w grafiku testów Superb zawsze mnie omijał. Na największą Skodę poprzedniej generacji załapałem się dopiero pod sam koniec produkcji, a w przypadku obecnej generacji, choć startuję od razu z wysokiej półki, miałem do tej pory możliwość obejrzenia jej tylko w normalnym ulicznym ruchu i na zdjęciach.