Uzupełniając ten obraz o szybkie, siedmiobiegowe DSG, które posiadało oczywiście tryb sportowy lub manualny, Cupra ST 290 stała się dla mnie bardzo ciekawą zabawką posiadającą spore możliwości. Dzięki temu jazda dostarczała mi sporo frajdy, lekko podnosiła adrenalinę, a przy tym nie przyprawiała o zawał serca. Mimo wszystko pokonując kolejne kilometry miałem z tyłu głowy, że jeden krok za daleko może skończyć się źle. I w sumie właśnie od tego podejścia i respektu do samochodu określiłbym słowo „zależy”. Wszystko zależy od kierowcy i to w jakim stopniu auto będzie wykorzystywane. Dla porównania dodam, że wrażenia z przyspieszenia w Cuprze są dużo bardziej emocjonujące niż w Golfie R. Sądzę jednak, że gdyby tych KM było z 40 mniej nadal auto radziłoby sobie świetnie.