Na szczęście w rewanżu Seat przygotował system Launch Control. Fakt wymaga kilku kroków (choćby przełączenia ESP i DSG na tryb sport). Wówczas potrzebna jest praca dwóch nóg, lewa na hamulec, prawa na gaz i przyspieszenie wciska w fotel (który jest nota bene, bardzo wygodny i nieźle trzyma na zakrętach). Konkretnie mówiąc do pierwszej setki jest to 5,6 sekundy (o sekundę gorzej niż Golf R).
Czas jednak płynnie przejść do wad oraz przysłowia ze wstępu. Fizyki nie da się oszukać i Seat Leon dalej ma bardzo mocne problemy z trakcją. Na szczęście jedynie podczas gwałtownego przyspieszenia. Są one tak spore, że nawet przy 100 km/h auto potrafi jeszcze sobie pobuksować. Biorąc pod uwagę, że w naszym klimacie rzadko kiedy jest sucho, a do tego drogi dalekie od równych to efektywny start tym autem jest naprawdę ciężki.
Gdy jednak przekroczymy te 100-120 km/h, samochód bardzo płynnie rozpędza się nadal. Graniczną prędkością jest 250 km/h. Niebezpiecznie szybko auto pokonuje prędkości ograniczone prawem, więc naprawdę trzeba uważać dociskając prawą stopę.