A szok jest wielki, bo przecież wystarczy spojrzeć na żółtego Forda Mustanga z długą potężną maską na czarnych (19-calowych) felgach. Takie kontrastowe kolorowanie Mustanga sprawia, że każdy obejrzy się za nim na ulicy, nieważne czy w dzień, czy w nocy. Kolor to jednak nie wszystko. Jak na rasowe coupe przystało, a także legendarnego amerykańskiego musclecara, maska posiada garby, które widać zza kierownicy, a bezramkowe drzwi są długie i oporne. Tył natomiast jest krótki z pionowymi potrójnymi reflektorami, które mają nawiązywać do pierwowzoru.
Forda Mustanga nie da się pomylić z innym autem. Wersja GT wyróżnia się jedynie kilkoma detalami, ale gdy na błotniku zobaczycie tajemnicze 5.0, a na zderzaku pomiędzy reflektorami napis GT wiedzcie, że pod maską siedzi przyczajone V8. Gdy macie problemy ze wzrokiem na pewno uda się Wam go usłyszeć, ponieważ wolnossący silnik musi dawać o sobie znać na zewnątrz. I oczywiście robi to, ale w wyrafinowany sposób, bez zbędnych basów i pierdów jak z tuningowanego Civica, tylko dostojnym bulgotem. Fakt robi to trochę za cicho, ale i tak zwraca na siebie uwagę.