Natasha Pavluchenko odważnie patrzy w przyszłość. Jej kariera wypływa na szerokie wody – projektantka wróciła z tygodnia mody w Monte Carlo, uruchomiła markę Glam i bierze udział w organizacji nowego wydarzenia KTW Fashion Week. O tym wszystkim rozmawia Rafał Stanowski
Spróbujemy powróżyć? Jak będzie wyglądać moda przyszłości – czy ubrania zostaną naszpikowane technologią niczym PlayStation?
Może tak się stać. Ale jest też druga opcja, którą nazwałabym “fashion from the past”. Dostrzegam, że coraz częściej moda zatacza krąg i wraca do korzeni, do tradycyjnych metod i sposobów produkcji. Umiejętność ręcznego krojenia, szycia, tworzenie rzeczy, które nosi się długo – to wszystko nabiera znów na znaczeniu.
Praca ludzkich rąk staje się ważna?
Tak, chodzi nie tylko o pracę rąk, ale też o intelekt, o logiczne myślenie, które w produkcji masowej i maszynowej często schodzi na dalszy plan. Jeśli by to połączyć z nowymi technologiami, może wyjść niezła bomba. Czuję, że na świecie zaczyna wzmagać się przesyt ogólnodostępną modą, taką która jest na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie nie przedstawia żadnej wartości. Coraz więcej osób poszukuje produktu bardziej wyrafinowanego, nie chodzi tylko o ludzi zamożnych, lecz również tych z mniejszym portfelem. W przyszłości nasza szafa się zminimalizuje, ale zyska na wartości.
Myślisz, że przestaniemy zachłannie połykać trendy, które już dziś trwają nie jeden sezon, lecz zaledwie miesiąc, dwa, trzy?
Moim mistrzem jest Yohji Yamamoto. Weź jego marynarkę zaprojektowaną, dajmy na to, piętnaście lat temu. Możesz ją założyć dziś, jutro, za kilka lat – zawsze będzie modna. I będzie miała wartość, nie tylko pod względem dizajnu, ale również bardzo wysokiej jakości.
Ale nie da się ukryć, że technologia wchodzi coraz mocniej w świat mody, w ubraniach są już chipy, za chwilę pojawią się w nich ledy, beacony i materiały fotoczułe.
Jesteśmy mega do przodu jeśli chodzi o technologię. Ale wszystko jest dziś wirtualne, powstaje na ekranie komputera i często tam pozostaje. Tworzy się piękne printy, wydruki 3D, ale zaniedbano pracę ręczną, zwłaszcza krój i konstrukcję. Często dostaję propozycje realizacji kontraktu dla domu mody czy firmy, które poszukują ludzi potrafiących ręcznie projektować czy rysować. Mamy genialne możliwości, które pozwalają tworzyć tkaniny z bambusa i wodorostów, ale mało kto potrafi je właściwie wykorzystać. Co z tego, że masz piękne bambusowe skarpetki, jeśli zostały źle skrojone. Nadszedł czas, by odtworzyć rzemiosło i połączyć je z nowymi technologiami.
Z drugiej strony moda niesamowicie przyspieszyła, króluje fast fashion, czyli dużo, tanio, szybko. Sądzisz, że dotarliśmy do ściany, od której można się tylko odwrócić, czy może trendy będą jeszcze bardziej przyspieszać?
Piłeczka już odbiła się od ściany. Nie może być więcej, taniej i gorzej. To, co widzimy w sklepach, to jedna strona medalu. Tymczasem kreatywna moda i technologia zmierzają już w inną stronę. Nie tworzy się nowych, wielkich fabryk, odradzają się niewielkie manufaktury, wracamy do pracy rzemieślniczej. Obserwuję, że w Polsce zaczynają odżywać szwalnie, nawet te, które kilka lat temu zbankrutowały z powodu braku zamówień i zalewu produktów z Dalekiego Wschodu. Mamy jeszcze za mało projektantów, którzy z wysokiej jakości tkanin potrafią stworzyć luksusowe rzeczy szyte na miarę. Ale myślę, że z czasem to zacznie się zmieniać. Wraca również zapotrzebowanie na dobre, wysokiej jakości tkaniny. Polski przemysł odzieżowy ma szansę się odrodzić.