Nie dostrzeżemy tu jednak nachalnego uwodzenia spojrzeń mijanych przechodniów, nie o to zupełnie chodzi. Sylwia często odwraca wzrok od obiektywu, ukrywa się za ciemnymi okularami lub rondem kapelusza.
Ci, którzy znają blogerkę w realu, wiedzą że to nie poza, lecz skromność. A zarazem świadomość, że dobre zdjęcie na Instagramie wcale nie musi pęcznieć od wypiętych ust.
Sekret popularności, która w tej chwili przyniosła jej 57 tys. obserwatorów, kryje się w wysmakowanych detalach. Jeśli pokazuje plakat, to Celine, często sięga też po markę Loewe, podziwia sztukę Henri’ego Matisse, a w torbie ukrywa nowy numer Vogue (mamy nadzieję, że też kiedyś znajdzie się tam nasz magazyn).
Nie zamierza zdobywać popularności na siłę, lecz kreuje gusty, pokazując to, co jej w duszy gra.