Oskar Bachoń – slow, czyli styl jako efekt uboczny osobowości
L: Jakie fryzury na zimę Oskarze?
O: A może zima bez fryzur, trendów, formy?
L: Oszalałeś? Ty, stylista fryzur, mówisz o braku fryzur?
O: Mówię o tym, że puścić ciągłe myślenie o formie. O stylu. O tym, że jakoś musi być. Żeby sobie zrobić “slow zimę”.
L: “Slow zimę”? A wigilia u babci Haneczki? A sylwester w wypasionej knajpie?
O: A może raz grudniowy reflektor uwagi zwrócić na samego siebie, a nie babcie Haneczkę i wujka Zdzicha? A poważnie mówiąc, mam wrażenie, że to, co do tej pory dla wielu pań było fajną zabawą z własnym wyglądem i szukaniem siebie w kolorze włosów czy ich długością, stało się kolejnym obowiązkiem. Dzisiaj ciągle trzeba dowyglądać. A ja sobie myślę, żeby na chwilę odpuścić. Żeby nie stawiać włosom ciągłych wymagań. Tylko zwyczajnie wrzucić na chill out i pozwolić im odetchnąć. Zaopiekować się nimi. Jakiś zabieg regeneracyjny. Jakaś sauna parowa z dobrą odżywką. Jakiś weekend bez suszarki. Ludzie, wrzućmy na luz, bo wszyscy tacy spięci jesteśmy i zaraz oszalejemy grupowo.
L: Czyli co? Wystylizowana blondyna ma odpakowywać gwiazdkowe prezenty z dwucentymetrowymi ciemnymi odrostami?