Wszyscy znamy tę opowieść – „Jeszcze kilka lat temu na Śląsku nie było, gdzie zjeść, po co jechać i w ogóle”. Nie chciałam tego powtarzać, bo chyba każdy z nas już to słyszał wiele razy. Niemniej muszę przyznać, że w tej opowieści coś jest. Na szczęście powstało też wiele nowych, pysznych i wcale niezbyt drogich miejsc.
Weźmy na przykład słynną ulicę Mariacką w Katowicach. Pamiętam ją jeszcze sprzed jakiś 8 lat, gdy jako młode dziewczę, na chwilę przed wyjazdem do Krakowa przemykałam tą wadliwej jakości lokalizacją. Głowę człowiek chował w ramiona i leciał… najlepiej do Złotego Osła – tam można było zawszę zjeść smacznie, dużo i zdrowo.
Jednak czasy się zmieniły (chodź „Osioł” pozostał wciąż dobrym miejscem) i wpadając raz na jakiś czas do Katowic muszę przyznać, że przyjemnie tam spędzić kilka dni. Tym razem chciałabym Wam przedstawić miejsca, gdzie warto wpaść coś zjeść. Bo na Śląsk warto przyjechać poza sezonem festiwalowym – na spokojnie, bardziej w duchu slow. Pojechać na luzie do Parku Chorzowskiego, przejechać się kolejką, zjeść lody (nie czekając na nie w monstrualnej kolejce, która stała się mam wrażenie kolejnym wyznacznikiem „fajności” jakiejś lodziarni – nie zawsze słusznie), odwiedzić tak urokliwe miejsca jak wciąż popularny Giszowiec, Nikiszowiec, czy trudną i wymagającą perełkę w postaci Bytomia. Zatem zapraszam na totalnie subiektywny przewodnik po miejscach, gdzie warto zjeść.
Mañana Bistro & Wine Bar, Chorzów, ul. Wolności 15
Niewielkie, urokliwe bistro, gdzie szefem kuchni jest Przemek Błaszczyk. Warto tu wpaść po wizycie w Chorzowskim Parku. Myślę, że śmiało można powiedzieć, że bistro zyskało już status legendarnego. Będąc tam na lunchu mogę śmiało powiedzieć, że jak najbardziej zasłużenie. Testowaliśmy krem z kiszonych buraków, czarne (na Śląsku nie mogło być inaczej!) risotto z kalmarami, ale także sernik z białą czekoladą. Zresztą desery serwują genialne. Mañana serwuję dobrą, prostą i szczerą kuchnię. Znajdziecie tu genialne mięsa, ale także wyśmienite propozycję dla wegetarian. Jeśli chcecie spędzić czas w miłej i nieformalnej atmosferze, to miejsce jest dla Was.
Veganka restobar, Katowice, ul. Batorego 2
Śląska rolada na łobiod w wersji vege brzmi jak oksymoron. Ale jak chyba wszyscy wiemy w kuchni liczy się fantazja i przede wszystkim smak! A tych rzeczy nie można odmówić Vegance. Tradycyjna śląska kuchnia została tu przerobiona na potrzeby wegetarian i wegan. Przyznam, że bardzo lubię ich kaszankę i schabowego. W pierwszej chwili, gdy przeglądałam menu, miałam wrażenie lekkiego misz maszu. Tu pizza, tu śląska kuchnia, tu kimchi, tu jeszcze makaron… Ostatecznie jednak pomyślałam, że skoro dobrze karmią to się nie czepiam. Chociaż nie ukrywam, że z przyjemnością przyjęłabym wiadomość, że Veganka przerabia na roślinną tradycyjną polską kuchnię.
Biała Gruba, Mysłowice, ul. Powstańców 1
Warto wyjechać poza Katowice i odwiedzić Mysłowice i Białą Grubę, która pojawiła się tam nie tak dawno. Właśnie to miejsce znalazło się w tegorocznym zestawieniu Newsweeka jako restauracja, którą warto odwiedzić. Chef Piotr Rolnik i sous chef Kuba Skowron wprost szaleją ze smakami. Zjecie tutaj oczywiście dużo czarnego jedzenia, ale także śląskie smakołyki podane w nietypowej formie. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak może smakować hałda? No to kupujcie bilety do Mysłowic i raz dwa! Cieszy mnie to, że karta jest krótka, trochę też pomieszana, bo spotkamy tu śląski hummus i danie z krewetkami, niemniej wgłębiając się w poszczególne propozycję widzimy, że chłopaki mają łeb (i smak!). I co ważne – nie jest tu drogo. Naprawdę cieszę się, że powstaje coraz więcej miejsc, które każą sobie płacić rozsądne ceny za serwowane jedzenie.
Thali House, Katowice
Znajdziecie je w dwóch lokalizacjach: Masala House na Mickiewicza 32 i Thali House by Masala House przy Mariackiej 4
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam kuchnię indyjską. Chociaż przyznam nieskromnie, że po opanowaniu w domu do perfekcji przepisu na curry, trudno mi się przekonać czasem do jedzenia tego specyfiku na mieście. No, ale taka rola foodie, że trzeba testować i smakować. Bardzo miło mnie zaskoczył Thali House. Porcje olbrzymie, świetnie doprawione, pyszne naanach i ten genialny gulasz z bakłażanem. Ceny też wyważone – pobyt i w tym miejscu nie zrujnuje portfela na najbliższy miesiąc.
Marta Kudelska