Jak się okazuje, nie można jednak w pełni ufać producentom spożywczym w świecie tak “vegan friendly” jak nasz. Nie wszyscy bowiem w czytelny sposób sygnalizują skład swoich produktów.
Bohaterem skandalu stała się ostatnio sieć Marks&Spencer. Pewna klientka sklepu zauważyła bowiem, że w składzie niektórych soków owocowych znajduje się… wołowy kolagen. Wegańskie środowisko internautów było wprost oburzone faktem dodawania zwierzęcych składników tym bardziej, że w nie jest to zaznaczone w sposób czytelny. A przecież “nikomu nie przychodzi do głowy sprawdzać skład soku” – jak podkreślają oburzeni konsumenci.
Nawet zjadacze mięsa wyrazili swoje obrzydzenie sugerując, że picie soku z ekstraktem wołowym nie brzmi zachęcająco.
Co ciekawe, zarząd sieci sklepów wypowiedział swoje zdanie, wedle którego dodawanie zwierzęcych białek jest czymś korzystnym, ponieważ dostarcza organizmowi protein, a brak wyraźnego komentarza na etykiecie nie jest konieczny, jako że wspomniane soki nie są oznaczone jako wegańskie.
Morał dla roślinożerców: nie każda pomarańcza daje wegański sok!
fot. materiały prasowe