Jedziemy do Brna. W powietrzu wirują białe punkciki, pierwszy w tym roku śnieg. Zimne drobinki bezładnie przecinające przestrzeń. Pojawiają się i znikają niespodziewanie, jakby nie były zjawiskiem atmosferycznym a objawem chorego oka, fotopsją.
Kręcimy się po centrum miasta. Nasz cel to kapucínská hrobka, słynny klasztorny grobowiec, w którym trzysta lat temu chowano zakonników i brneńskie osobistości – przyjaciół zakonu. Unikalny skład ziemi w tym miejscu i zmyślnie zaprojektowany system wentylacyjny sprawiły, że ciała zmarłych ulegały naturalnej mumifikacji. Zachowały się nawet części odzieży. Docieramy na nieduży, stromy plac, Kapucínské náměstí. Zza niskich kamienic wyłaniają się strzeliste wieże słynnej Katedry Piotra i Pawła.
W krypcie dostajemy laminowane kserówki z historią miejsca, po polsku. W pakiecie jest kieszonkowy poradnik Ars Moriendi. Ściany grobowca ozdobiono pięknie malowanymi wiekami starych trumien. Chciałabym TAKĄ, myślę o jednej. Chyba pierwszy raz w życiu.