Plemiona Europy.Perwersyjna rozwałka Europy. Jeśli lubicie klimaty z filmów od Mad Maxie, a do tego przestraszyły was horror „Dark” oraz brexit, czyli wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii, powinniście włączyć „Plemiona Europy” – nowy serial Netflixa.
Mamy tu wszystko, co kochają fani postapo. „Plemiona Europy”, nakręcone przez twórców serialu „Dark”, serwują nam sugestywną, dystopijną wizję świata, od której można dostać gęsiej skórki. Wyobraźcie sobie, że Unia Europejska się rozpada. Tak, pewnie wielu mruknie zaraz pod nosem „hurra”. Ale nie cieszcie się za szybko.
Unia nie rozpada się, ale rozwala się na dobre, państwa rozsypują się na tytułowe plemiona, sprowadzając cywilizację Zachodu do postaci znanej z czasów barbarzyńskich. Wszyscy mają ze wszystkimi kosę i dosłownie lubią wbić jej ostrze w plecy, zagarniając kasę, dobra i niewolników.
Sam kontekst fabularny jednak nie wystarczy, by potrząsnąć naszą wyobraźnią, przetrawioną przez wiele podobnych produkcji. Do tego potrzeba kreatywnych artefaktów, które rozbudzą imaginację, pokazując zdegenerowany, wydrenowany z dobrobytu świat. I tu znowu jest bardzo dobrze, choć fani postapokaliptycznych wizji mogą poczuć pewne deja vu.
Wpadamy do świata, w którym mieszają się motywy znane z „Mad Maxa”, zwłaszcza z jego drugiej części (sado-maso stylizacja plemienia Wron), „12 małp”, „Drogi” czy „Ludzkich dzieci”. Nie traktujcie tego jako zarzut. W tym gatunku naprawdę trudno wymyślić coś nowego, a te wszystkie odniesienia są naprawdę z górnej półki. Kostiumy, scenografia, efekty specjalne – Niemcy zrobili to na poziomie co najmniej Audi. Czyli bez innowacyjnego wizjonerstwa, ale wyjątkowo solidnie i bez filmowej tandety.
No i wreszcie historia, czyli creme de la creme każdej filmowej opowieści. Mimo licznych odniesień do innych produkcji trudno narzekać na nieświeży smak. Wątki prowadzone są dynamiczne, a zarazem z sensacyjnym umiarem.
Nie czujemy się jak na seansie „Incepcji”, która bombardowała nas syntezą scen akcji i gwałtownej muzyki. „Plemiona Europy” dobrze czują puls współczesnego serialu, potrafią umiejętnie przyspieszyć, by następnie zwolnić, pozwalając nam złapać oddech i zastanowić się nad intencjami bohaterów. A przede wszystkim nad tym, co może się wydarzyć, gdy zdemontujemy Unię Europejską.
Czy „Plemiona Europy” to serial dla każdego? Zdecydowanie nie. Nagromadzenie przemocy, psychicznej i fizycznej, brutalność przedstawionego świata, mrok sugestywnej wizji. Jeśli pokochaliście „Bridgertonów” albo „Pełne morze”, tutaj poczujecie chęć szybkiej ucieczki.
„Plemiona Europy” obchodzą się z nami bez lukrowania, pokazując świat, w którym ludzkość zamieniła pojęcie solidarności na bezwzględną walkę. Jeśli jednak takie wizje w perwersyjny sposób was pociągają, wchłoniecie serial w dwa wieczory i zaczniecie odliczać godziny do premiery kolejnego sezonu. Ja należę, jak się pewnie domyślacie, do tego drugiego plemienia.
Fot. Netflix