Nie każdy lubi zimę. Z dnia na dzień mamy coraz mniej słońca, na dworze jest zimno i raczej unikamy spędzania czasu na zewnątrz. Jest to idealny okres, żeby siąść przy kominku i poczytać wciągającą lekturę. Do tego zestawu idealnie pasuje jakiś rozgrzewający napój.
Może to być herbata czy gorące kakao. Albo coś co rozgrzeje nas też od środka, czyli kieliszek dobrego koniaku, lampka wina oraz, co może być dla wielu zaskoczeniem, piwo. Myśląc o tym trunku, pewnie macie skojarzenia z czymś nudnym i bezsmakowym, koncernowym przykładem europejskiego lagera. Chcielibyśmy obrócić takie postrzeganie piwa o 180 stopni, pokazując, że też może mieć wyrazisty smak i dawać niepowtarzalne sensoryczne doznania. Na koniec przedstawimy Wam kilka wartych uwagi stylów, które mogą stanowić idealne urozmaicenie właśnie takiego chłodnego wieczoru.
Zacznijmy od stylu, który zapewne nie jest raczej nikomu obcy, czyli koźlak. Może nie do końca wpisuje się on w temat ciekawych i porywających piw, natomiast jest on na tyle szeroko dostępny, że może stanowić ten “mały krok dla człowieka”.
Jest to piwo o dość czystym, tak jak lager, profilu, nie licząc nut melanoidynowych i karmelowych. Wyższy niż w zwykłym piwie ekstrakt powoduje również podwyższona zawartość alkoholu, co absolutnie nie przeszkadza w rozkoszowaniu się nim jesienną wieczorową porą.
Ciekawą interpretacją tego stylu jest Koźlak z browaru Amber, który przykuwa wzrok swoją śliczną, malowana butelką. Na uwagę zasługuje też Żywiec Bock, który będzie idealnym startem Waszej przygody z niestandardowym piwem.
Dla kogoś, kto uważa że „jakiś tam” karmel jest zbyt mało ciekawym doznaniem smakowym, proponujemy wersję wędzoną tego piwa. Rauchbock, bo o nim tu mowa, może okazać się nie lada gratką dla poszukiwaczy nowych doznań. Połączenie piwnych smaków z nutą szynkowego dymu na początku może wydawać się dziwne, jednak znalazło wielu zwolenników, a wręcz fanatyków. Jednym z najlepszych przykładów tego piwa jest rauchbock z Kormorana, do zdobycia praktycznie w każdym hipermarkecie.
Nie zapominajmy, że zima kojarzy się głównie z okresem świątecznym. Tutaj matematyka jest dosyć prosta… Piwa + Święta = grzaniec. Wyjdźmy jednak poza szufladkę standardu i spróbujmy czegoś naprawdę świątecznego i to na zimno. Jak pachną święta? Piernikami. Może to być zaskakujące, ale na rynku znajdzie się kilka piw piernikowych. Są to zazwyczaj Stouty, czyli ciemne piwa z nutami kawy i czekolady, do których dodano przyprawy, takie jak goździki, imbir cynamon, oraz wiele innych. Niektóre interpretacje smakują jak piernik w płynie. Idealnym przykładem może być Piernikowy Foch browaru Jan Olbracht.
O stoutach można napisać osobny artykuł. Opisując gatunek nie można też pominąć takich styli jak Oatmeal stout – ciemne piwo górnej fermentacji z dodatkiem owsa, który zwiększa pełnię i nadaje wrażenia bardziej gęstego piwa. Kolejnym przedstawicielem tej kategorii jest milk stout – ciemne piwo z dodatkiem laktozy, czyli cukru, który dodaje mu mlecznej słodyczy.
Tak jak w przypadku koźlakaków, te piwa również mają swoją wędzoną wersję. Ostatnio w Polsce również bardzo dużym zainteresowaniem cieszy się whisky stout – piwo na słodzie wędzonym tradycyjnymi dla producentów irlandzkiej whisky metodami, czyli dymem torfowym. Nadaje on, oprócz wędzonych zapachów, nuty apteczne oraz aromaty kojarzące się z paloną gumą. Dzięki swojemu nietypowemu charakterowi piwa torfowe to obecnie jeden z bardziej wzbudzających zainteresowanie rarytasów na polskim rynku.
Największą wisienką na torcie wśród stoutów jest zdecydowanie stout imperialny. Ten budzący największe emocje wśród beergeeków styl jest złotym gralem każdego fanatyka piwa. Jest to trunek sprzedawany zazwyczaj w butelkach o pojemności 0,33 ml.
Ze względu na swój charakter, woltaż zbliżony do wina i swój złożony smak, mógłby konkurować z daniem z najlepszych restauracji. Dzięki temu taka objętość często wystarczy, żeby spędzić wieczór z jedną buteleczką delektując się złożonością połączenia gorzkiej czekolady i kawowego charakteru, nieraz dodatkowo urozmaiconymi nutami wanilii i sherry.
Odstawmy na razie piwa ciemne i spróbujmy czegoś, co kilka lat temu napędziło na świecie piwną rewolucję. India Pale Ale lub też jego mocniejsza wersja z dopiskiem Imperial święci triumfy wszędzie tam gdzie się pojawi, zachwycając uderzeniem aromatów cytrusowych i owoców tropikalnych. Uzyskany efekt to skutek warzenia piwa z dodatkiem specjalnych odmian amerykańskich chmieli, których zapach przeniesie Was myślami na gorącą, tropikalną plażę.
Jest to piwo o ponadprzeciętnej goryczce, którego bukiet aromatów, połączony często ze zwiększoną zawartością alkoholu, potrafi zachwycić z wręcz uzależniającym skutkiem. Obecna mnogość aromatycznych chmieli z całego Świata sprawia, że każda IPA będzie zupełnie nowym, niepowtarzalnym doświadczeniem. Fakt, że praktycznie każdy browar rzemieślniczy ma swoją interpretację tego stylu, tylko zachęca do sięgnięcia po tą tropikalną bombę. Nie potrafię się zdecydować, które piwo byłoby idealnym przykładem.
Na pewno warte uwagi są m.in.: APA – w skrócie sesyjna, czyli lżejsza wersja tego piwa, IPA – to od czego wszystko się zaczęło, oraz IIPA – jeszcze mocniejsza wersja imperialna tego stylu. Oczywiście piwo to ma również inne wersje kolorystyczne, czyli między innymi Red IPA, Brown IPA, czy Black IPA. Każdy z tych przedrostków wnosi do trunku coś nowego.
Zima to nie tylko odpoczynek bierny, ale również wyjazdy na narty. Szusując po austriackich stokach obowiązkowym punktem jest zrobienie sobie przerwy w górskiej karczmie i zamówienie orzeźwiającego piwa pszenicznego, z którego słynie ten region. Weissbier, czyli z niemieckiego piwo pszeniczne, jest lekkie i niesamowicie pijalne, wobec czego idealne nadaje się do zaspokojenia pragnienia, po intensywnym dniu na stoku.
Pochodzące z tamtego regionu drożdże górnej fermentacji wzbogacają bukiet piwa o bananowo-goździkowy aromat, niespotykany w innych stylach. Nie można przejść obok tego obojętnie, a świetnym przedstawicielem tego stylu, w dodatku łatwo dostępnym dostępnym jest Paulaner Hefe-Weissbier.
Wróćmy jednak na kanapę i spróbujmy kolejnej propozycji z Europy, a konkretnie z Belgii. Tutaj do dyspozycji mamy wachlarz piw z tamtego rejonu. Rozpocznijmy od Blond Ale, czyli jasnego piwa belgijskiego, w którym drożdże dają bardzo wyrazisty profil estrowy, dając odczucie słodkich aromatów.
Zagłębiając się bardziej w piwa trapistów możemy natknąć się na Dubbla. Jest to piwo ciemniejsze, w którym dominują aromaty fenolowe połączone z rodzynkowo karmelowym zapachem. To bardzo wytrawne, wysokoprocentowe piwo, może być idealnym substytutem wina w długie zimowe wieczory.
Jeśli poszukujecie rozgrzewającego piwa na długie zimowe wieczory, idealnie nada się tu Porter. Tak jak inne style, ma on wiele odmian i wariacji na swój temat. W Polsce możemy poszczycić się jednymi z najlepszych w Europie porterami bałtyckimi, które już regularnie zdobywają medale na prestiżowych konkursach. W tej kategorii Porter Bałtycki, na listopadowym European Beer Star, zdobyliśmy dwa medale. Złoto, ku zaskoczeniu wielu osób, przypadło Porterowi z Browaru Okocim, a brąz uzyskał Porter Warmiński z olsztyńskiego browaru Kormoran.
Jest to niewątpliwy sukces, a sam porter to styl, na który warto zwrócić większą uwagę. Charakteryzuje się wysoką treściwością i różnorodnością smaków. Wyobraźcie sobie piwo, którego aromaty palonej kawy, gorzkiej czekolady, toffi oraz ciemnych owoców opanowują wszystkie zmysły.
Warto zaznaczy, że portery mogą zyskać na leżakowaniu. Jeśli cenimy sobie wytrawne i złożone napoje warto odłożyć kilka butelek i wypić je przy jakiejś ważnej okazji lub spożyć go zaraz po zakupie i spróbować świeżego alkoholu. Na pewno jednak trzeba spróbować jednego z nich chociaż raz!
Oczywiście to nie wszystkie rodzaje niekonwencjonalnego piwa, których warto spróbować w czasie mrozów. Skupiliśmy się na najbardziej dostępnych i tych naszym zdaniem wartych uwagi osoby rozpoczynającej swoją przygodę ze światem piw rzemieślniczych.
Piwna Awangarda – Łukasz Kuchna, Rafał Szurma