Cal, cztery trzecie, APS-C, APS-H, pełna klatka, średni format, klisza, polaroid, kolodion itd… Ten jest lepszy, tamten gorszy. „A czy warto zainwestować w pełną klatkę, a może lepiej mieć apeesa?”, „I tak najlepszy jest olympus, bo ma świetne obiektywy”, „Leica to tylko czerwona kropka dla bogaczy, którzy i tak nie umieją robić zdjęć” i tak dalej. Setki pytań, opinii, testów, mtfów. Można dostać kolorowo – informacyjnego zawrotu głowy. Co właściwie się liczy?
Fotografia, jak większość dziedzin sztuki, jest trudna do zmierzenia. Nie ma jednego przepisu na „dobre zdjęcie”. Jeśli w ogóle o przepisie da się mówić. Można skończyć wyższe studia artystyczne, pięć podyplomów, dwanaście kursów i nie zrobić nigdy dobrego zdjęcia. Możliwa jest jednak przypadkowo strzelona atrakcyjna fotografia. Co nie oznacza, że jeśli udało się raz, to jesteś wielkim artystą. Jak zatem jest dobrze, a kiedy jest źle? Czym pracować, jak to robić, żeby było ładnie i jakich zasad się trzymać?
Liczby w sprzęcie
Zacznijmy od sprzętu, on mimo że jest najmniej ważny, to bez niego trudno o zdjęcia. Czy musi być drogo, żeby było dobrze? I tak, i nie… Drogi sprzęt niekoniecznie musi być lepszy. Paradoksalnie, często im więcej pieniędzy wydasz na obiektywy i aparaty, tym więcej ograniczeń napotkasz. Truizmem jest, że należy dobrać właściwy sprzęt do swoich umiejętności i potrzeb. Jednak podobnie, jak niewygodnie jest jeździć po mieście bolidem F1, tak trudno będzie pracować na wakacjach aparatem wielkoformatowym. Wydając większe pieniądze na samochód przystosowany do warunków drogowych, możemy zapewnić sobie bardziej komfortową i przyjemniejszą podróż. Kupując aparat i obiektywy wyższej klasy, otrzymamy lepszą jakość obrazu i ergonomię obsługi. Co nie znaczy, że tym tańszym nie da się zrobić dobrych zdjęć. Wystarczy przestać myśleć cyframi, a dopasować sprzęt do budżetu i umiejętności.
Kompozycja
Istnieje wiele zasad kompozycji kadru. Mocne punkty, linie prowadzące, obramowanie, wieloplanowość, równowaga i reguły ustawiania horyzontu. Nic jednak nie zastąpi dobrego oka i wyczucia kadru. Tego się jednak nie da nauczyć bez ćwiczeń, poznawania zasad i wypróbowania ich zastosowań w n-tej liczbie wariantów. Zrywać z zasadami należy, ale zdjęcie musi się bronić. Krzywienie horyzontu bez powodu będzie raczej śmieszne, podobnie jak o śmiech przyprawiają fotografie ślubne, których nie da się oglądać ani w pionie, ani poziomie, a fotograf jedynie z powodu nieumiejętności komponowania obrazu ustawia parę młodą po skosie. Warto zatem zapoznać się ze sposobami kadrowania i dobrze je wyćwiczyć. Doskonałym sposobem na naukę widzenia fotograficznego jest podglądanie zdjęć mistrzów.