Jeszcze miesiąc temu narzekaliśmy na pogodę, marudziliśmy, że znów trzeba będzie urządzać święta, i wkurzeni czekaliśmy, aż w końcu wszyscy obejrzą „Parasite”, by dostać w kinie inne miejsca niż w pierwszym rzędzie. Dziś mało kto pamięta o niedawnych frustracjach. Pojawiły się inne, znacznie bardziej przygnębiające. Bo związane z niepewnością i sytuacją, na którą naprawdę mamy znikomy wpływ. Kto jednak myśli, że nie może nic zrobi, jest w błędzie. Możemy pomóc. Sobie i innym. Chętnie podzielę się swoimi sposobami. Nic spektakularnego, ale warto rozważy. Tym bardziej, że nie wymagają od nas szczególnego wysiłku, pełnego konta ani nawet zasięgów na Instagramie.
1.Siedzę w domu.
Choć na zewnątrz właśnie buchnęła wiosna. Choć chciałabym umówić się ze znajomymi. Wsiąść na rower i pognać przed siebie. Nie, to nie jest dobry czas. Jako wolny strzelec nie mam problemu z organizacją domowej codzienności. Pracuję z domu i to się nie zmieniło. Jeszcze będzie czas na spacery, kawę w plenerze, piknik czy bieg w nieznane. Tu nie ma nic do rzeczy moja sympatia czy raczej jej brak do osób wydających te, a nie inne rozporządzenia w naszym kraju. Sytuacja jest wyjątkowa. Jeśli mamy taką opcję, zostańmy.
2.Nie sieję paniki.
Wspaniały mem widziałam niedawno. Prezentowany był w nim kreator fake newsów w postaci uniwersalnej tabelki ze składowymi zdań. Dowolnie łączone układały się w absurdalne sformułowania, wcale jednak nie takie dalekie od większości nagłówków w internetowych serwisach. Nie podaję dalej niesprawdzonych wiadomości. Samej sobie staram się dawkować ich tyle, by w miarę orientować się w sytuacji, ale nie doprowadzić do emocjonalnego paraliżu. Regularnie sprawdzam tylko stronę WHO. Naprawdę nie muszę znać dokładnej liczby zachorowań, by zachowywać się rozsądnie.
3. Noszę maseczkę.
Jak już wychodzę, prowadzona przez mojego psa, który specjalnej różnicy nie dostrzega, zakrywam nos i usta maseczką antysmogową. Przebolałam nawet jej cwaniacką cenę. Dlaczego maseczka, skoro nawet WHO nie ma pewności, czy należy ją nosi? Wciąż mam nadzieję, że COVID-19 nie dotyczy moich płuc, ale wolę nie narażać innych. Tak, innych. Gdyby jednak się okazało, że jestem cichą jego nosicielką. Warto pamięta, żeby maseczki pod żadnym pozorem nie dotyka, myć ręce przed jej założeniem i przed jej zdjęciem (po zdjęciu też warto).
4. Wybieram polskie marki.
Po trzech tygodniach udawania przed samą sobą, że obcisłe dżinsy to niezwykle wygodny strój domowy, postanowiłam wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy i kupić pierwsze od lat spodnie dresowe. Padło na polską markę MUUV, która – podobnie jak wiele jej podobnych – obniżyła ceny w swoim sklepie. Przejrzałam też półkę z kosmetykami i domówiłam kilka drobiazgów z Ministerstwa Dobrego Mydła oraz MIYA. Wiem, że jednym zakupem od kryzysu żadnej marki nie uchronię. Ale może chociaż odrobinę pomogę przedłużyć jej w miarę normalny byt. Pamiętam jednak, by kupować tylko te rzeczy, których naprawdę potrzebuję.
5. Korzystam z zapasów.
Krem do twarzy, który niezbyt dobrze działa? A może zbyt jasna szminka? Ten pierwszy może posłużyć za balsam do ciała albo krem do rąk. Szminkę spróbujmy przekwalifikować na róż do policzków. Z długich spodni zrobię modne bermudy, a ze starego t-shirtu – szmatki do sprzątania.W szufladzie z jedzeniem wcale nie jest gorzej. W końcu namoczyłam tę cudowną eko cieciorkę kupioną trzy miesiące temu i zrobiłam hummus (niezmiennie polecam przepis na blogu Jadłonomia). Puszki z pomidorami wręcz błagają o towarzystwo makaronu, a dziwne ziółka na dnie kuchennej szafki nagle objawiły się jako lepszy uspokajacz niż niejeden środek farmaceutyczny. Ba, mogą konkurować nawet z winem! Oczywiście mam na myśli ziółka do picia, wszystko legalnie, proszę Państwa.
6. Nie hejtuję.
Nie to, żeby mi się wcześniej zdarzało. Zauważyłam jednak, że częściej niż zwykle potrafię się wkurzyć z błahych powodów. Jak choby jakiś lekki wpis na Instagramie który wydaje się mocno nie na miejscu. A przecież sama też się staram, żeby było lekko. Wkurzali mnie ludzie w maseczkach trzy tygodnie temu – że panikarze. Teraz wkurzają mnie ludzie bez maseczek – że nieodpowiedzialni. Pewnie będzie tego więcej, co zrobić…
Biorę głęboki wdech i zaczynam od siebie.