Moschino słynie z szalonych pomysłów, ale również z zabawnych sloganów. Początki tego trendu idealnie zazębiają się ze złotymi latami logomanii, które przypadają na przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. W kolekcji zaprojektowanej przez Franco Moschino na wiosnę-lato 1991 roku pojawił się pierwszy czarny i obszerny T-shirt z napisem „Where When Why?”. Wkrótce pojawiały się następne. „Ready to where?”, które w najnowszej kolekcji ewaluowało na „Moschino ready to bear” czy „This is a very expensive T-shirt”, który również za sprawą Jeremiego Scotta został przerobiony na „It’s very expensive being Moschino”.
Pokazy Moschino obfitują w rekwizyty, które dopełniają projekty i stwarzają poczucie maksymalnie przejaskrawionej rzeczywistości. Jeżeli „Barbie”, to z obowiązkowymi wrotkami na nogach, jeżeli „kura domowa”, to tylko z mopem i wiadrem, a jeżeli „włoska kobieta” z werwą, to tylko z zieleniną i bagietkami w papierowej torbie.
Już pierwsze pokazy Moschino były niezwykłym przedstawieniem. Liczyła się oczywiście scenografia, muzyka oraz atmosfera. Na pokazie kolekcji w 1988 roku modelki były wnoszone na wybieg w lektykach, na co publiczność reagowała bardzo żywo – wiwatując i bijąc brawa. Modelki, co ostało się do dziś, chodziły po wybiegu bardzo swobodnie i lekko, flirtując z publicznością.
Zarówno obecny dyrektor kreatywny Jeremy Scott, jak i poprzednia dyrektor kreatywna Rossela Jardin czerpią z idei Franco Moschino pełnymi garściami. Jednocześnie dodają szczyptę siebie i jak widać na załączonym obrazku, kreatywność w modzie nie zna granic.
Agnieszka Bień
Zdjęcia: www.style.com