Moda na fetysz #tbt

Moda na fetysz. Fetysz. Erotyka. High Fashion. Z pozoru odmienne, należące do innych kategorii. A jednak. Wszystkie łączy pożądanie, zakrawające wręcz o seksualną żądzę. Pożądanie rzeczy pięknych, zmysłowych. Pożądanie władzy. Jesteśmy na pograniczu. Zapraszamy do luksusowego świata fetyszyzującej mody.
Punk + Letherman

Perwersyjne, wysokie buty na ostrej szpilce. Gorsety i pasy noszone jako elementy codziennego stroju. Skóra. Lateks. PCV. Piercing. Tatuaże. BDSM. Mundury. Zjawisko fetyszu nie jest nowe. Dziś wszystkie elementy uznawane za fetyszyzowane można znaleźć w modowych archiwach. Fetysze są powszechnie uznawane za erotyczną fiksację na różne przedmioty – buty czy pończochy, materiały – skórę czy lateks i zachowania np. sado-masochistyczne, które mają pobudzać nasze zmysły.

fetysz Moda na fetysz #tbt 1

Chodzi o rzecz, która nosi znamiona towaru elitarnego, ekskluzywnego, takiego, który otacza się formą kultu. Przedmiot-fetysz, szczególnie luksusowy, to symbol, oznaka statusu, niekiedy także deklaracja zarówno feministyczna, jak i przeciwnie – mizoginistyczna.

Dążenie do przyznawania przedmiotom statusu najwyższego z możliwych, w tym magicznego czy sakralnego – towarzyszy ludziom od wieków. W historii ludzkości fetysz skojarzony został ze sferą seksualną, m.in. dzięki freudowskim teoriom.

Wcześniej uważano je za siedziby bogów czy rzecz, której bezrefleksyjnie oddaje się najwyższą cześć. Natomiast początki mariażu mody i fetyszów większość piszących umiejscawia w podziemiach powojennego Londynu i modzie ulicznej – homoseksualnych leathermanów czy punków.

 Pop-fetish

Jak właściwie każde zjawisko fetysz został szybko włączony do mainstreamu i złagodzony. A powiązanie go z modą zostało spopularyzowane w USA w 1950 r. za pośrednictwem książek i czasopism, takich jak „Bizzare”, „Skin Two” i wielu innych podziemnych wydawnictw.

Już w latach 60. lateksowo-skórzane kombinezony, inspirowane prawdziwymi kostiumami z sex-shopów, okrywające całe ciało nosiły telewizyjne bohaterki, m.in. Diana Rigg i Honor Blackman w „The Avengers”. Podobnie w muzyce. Stroje subkultury Leathermanów przejęła brytyjska scena rocka lat 60. – The Who i The Rolling Stones. Najbardziej jednak zapada w pamięć strój kultowej już bohaterki komiksów DC – Catwoman, w którą wcielały się m.in. Michelle Pfeiffer, Halle Berry czy ostatnio – Anne Hathaway. Podobnie cosplaye korzystają z całego naręcza gadżetów.

Z innej strony inspirację fetyszami wykorzystuje bardzo często Rihanna – tak jak w teledyskach „S&M” czy „Pour It Up”, gdzie użyte są najbardziej charakterystyczne elementy związane z sado-maso – piłki w ustach, taśmy do krępowania, kabaretki czy komplety ze skóry.

 Zrób to dla szatana

Najbardziej znanymi postaciami fotografii w najodważniejszej wersji są: Helmut Newton, Terry Richardson, Robert Mapplethorpe i Mario Testino. Ale jak to często bywa, prawdziwych pionierów nikt nie pamięta.

Pierwszy – John Alexander Scott Coutts. Znany jako John Willie, wydawca wspomnianego już magazynu „Bizzare” jest jednym z prekursorów fetyszyzującej fotografii i autorem znanego komiksu. Jego mocno kontrastowe czarno-białe zdjęcia skrępowanych kobiet i komiks „Sweet Gwendoline” zostały ustanowione jako kanon dla późniejszych artystów – szczególnie Helmuta Newtona i Kena Marcusa.

fetysz Moda na fetysz #tbt 2

Najbardziej glamour jest natomiast Newton. Helmut Newton. To jego zdjęcia są najbardziej rozpoznawalne. To o nim myśli się, gdy pada hasło fotografii perwersyjnej, ale wykonanej z ogromnym smakiem. Wypracował własny styl, który cechował się sadomasochistycznymi i fetyszystycznymi podtekstami. Newton od końca lat 50. koncentrował się na fotografowaniu mody.

Jego zdjęcia pojawiały się w znanych magazynach, między innymi we francuskiej edycji „Vogue’a”. W 1980 roku wydał serię „Big Nudes”, która zwiększyła jego kontrowersyjną sławę. Trudno w jego dorobku znaleźć zdjęcie odpowiadające stereotypowi aktu jako dowodu na upodlenie i poniżenie kobiety. Niemiecki fotograf był bowiem kobiecością zafascynowany: na swoich zdjęciach dawał wyraz temu, że czuje się zdominowany przez kobiety.

Najbardziej kontrowersyjny – Mapplethorpe. Zaczął od Polaroida, ale zasłynął z wielkoformatowych zdjęć nagich mężczyzn w atletycznych pozach. Uznaje się go za jednego z najważniejszych twórców fotografii skupionej na fetyszu. Robert Mapplethorpe pracował przede wszystkim w studiu, praktycznie do końca swojej kariery. Główne tematy jego dzieł to kwiaty, szczególnie przywołujące erotyczne skojarzenia orchidee i cantedeskie; sławy, w tym Andy Warhol, Grace Jones i Patti Smith; homoerotyzm i akty BDSM oraz akty klasyczne.

Historia jednej fotografii – 13 kultowych zdjęć według naszej redakcji!

Pisano o nim, że wywoływał emocje, które towarzyszą oglądaniu pornografii, niezależnie od tego, czy chodziło o zdjęcia mody, ludzi, kwiatów czy penisów. Największe kontrowersje sprawiał (oprócz homoerotyzmu) jego cykl z czarnoskórymi mężczyznami, który został uznany za mocno poniżający, z potępieniem spotkało się zresztą również publiczne finansowanie jego prac. Szczególnie, że podobno z częścią swoich modeli spał szepcząc im do ucha: “Zrób to dla szatana”.

Amator flesza i małpek – Terry Richardson. Znany z uwielbienia gwiazd, prowokacyjnego stylu fotografowania i życia. Otacza go tyle legend, co oskarżeń o gwałty i molestowanie, niemniej jednak większość sław dalej zabiega o to, by stanąć przed jego aparatem i mieć zdjęcie w jego okularach, które też mogą być uważane za symbol fetyszu. Zdjęcia są mocne, radosne, seksowne.

Bardzo często dwuznaczne – jakby uchwycono moment, który nie miał być przeznaczony dla oka aparatu. Jego olbrzymią fascynację erotyką najlepiej obrazują jego własne słowa: “Seks jest intensywny. Seks, jedzenie, narkotyki, zakupy, alkohol, siłownia, operacje plastyczne, kolekcjonowanie sztuki. To są wszystkie rzeczy, od których ludzie dostają gorączki. Które przyprawiają ich o obsesję.”

Niemoralna propozycja

To, że seks się sprzedaje, wiadomo od dawna. Kolejne redaktorki i redaktorzy magazynów o modzie, podobnie jak projektanci trzymają się tej zasady, gdyż wciąż nie ma nic lepszego niż nutki kontrowersji dla podniesienia sprzedaży czy medialnego szumu.

Świetnymi przykładami są edytoriale. Przesycony erotycznym klimatem pierwszy numer magazynu Anji Rubik „25 Magazine” zawierał utrzymaną w klimacie francuskich filmów erotycznych zmysłową sesję Zuzy Bijoch. Wyrafinowane zdjęcia Catherine Server były prowokujące i bardzo retro. Drewniane, kanciaste meble, napuszona fryzura i stylizacje przywołują klimat lat 70.

Zostając dalej w rodzimych klimatach – nieistniejący już duet Zuzy Krajewskiej i Bartka Wieczorka stworzył utrzymaną w newtonowskich klimatach sesję dla polskiego „Glamour” pt. „Niemoralna propozycja”. Maria Konieczna wcieliła się w przedwojenną femme fatale. Seksapil Marleny Dietrich, fetysze i połączenie męskich much z kobiecymi podwiązkami były głównymi inspiracjami przy pracy. W podobnym klimacie utrzymany był także edytorial zaliczanej do najseksowniejszych modelek Lary Stone dla „Vogue Japan” z 2011 r. Stone jako dominatrix, kobieta władająca mężczyznami. Silna.

Niezwykle zmysłowa. Mario Sorrenti uchwycił z jednej strony mroczne piękno modelki, z drugiej – seksowną niewinność w stylizacji na zakonnicę, ale ze skórzaną obróżką. „Only Girls in This World” – sesja okładkowa dla „V Magazine” z Kate Moss i Rihanną w głównych rolach. Mario Testino w tworzeniu tej sesji także czerpał inspiracje mistrzem Newtonem, ale w zupełnie innej stylistyce i scenerii. Tło w kolorze gumy balonowej i dwie siły popkultury topless – to nie mogło się nie udać. Efektem są zdjęcia czerpiące z estetyki sado-maso.  Pokazujące siłę kobiet. Mocne. Piękne.

 Sex sells

Wydawać by się mogło, że tylko marki bieliźniane mają monopol na pobudzanie naszych zmysłów. I tak, oczywiście, ciężko wskazać coś bardziej ponętnego niż pokazy mody i kampanie Agent Provocatour, Kiki de Montparnasse, czy Chantal Thomass. Te nazwy to już właściwie instytucje w świecie luksusowej bielizny i gadżetów erotycznych z najwyższej półki o tajemniczych, niewiele mówiących nazwach.

Fetysz to także niedopowiedzenie. To wyobraźnia. To muzy i ambasadorki, takie jak Dita von Teese (w tym rewelacyjny filmik „She lost control”) czy Julia Restoin-Roitfeld (Kiki DM). Francuskie koronki i jedwab. Sznury pereł i szlifowanych onyksów do krępowania.

Wibratory mogące pełnić rolę futurystycznych dzieł sztuki nowoczesnej, gdyby tylko zmieniły miejsce ekspozycji. Artykuły tych marek znajdziemy tylko w najbardziej wyselekcjonowanych miejscach, m.in. w londyńskim Harrodsie i Selfridges, erotycznej sieci Coco de Mer, założonej przez Sam Roddick, prywatnie córkę założycieli sieci sklepów The Body Shop i uwaga (!) w polskim Horn&More.

W swoim concept store w Warszawie oferują subiektywny wybór niszowych brandów z najwyższej półki. Ich portfolio obejmuje marki odzieżowe, obuwnicze, kosmetyczne i jubilerskie. Przedsiębiorcy nie uciekają też od erotyki z najwyższej półki, m.in. LELO. U Coco de Mer można kupić nie tylko bieliznę i seks-gadżety, ale także erotyczne obrazy i fotografie, a salony Kiki de Montparnasse regularnie organizują eleganckie przyjęcia dla swoich klientów.

Ale to oczywistości. Bardziej interesujący jest fakt, że poza projektantami garderoby będącej najbliżej ciała, fetyszami interesują się także największe domy mody i najbardziej uznane nazwiska. Te brytyjskie, współtworzące punkową estetykę i czepiące z niej całymi garściami jak Viviene Westwood (pokaz Erotic Zones) i Alexander McQueen, ale też tradycyjnie zachowawcze jak Burberry (zapach Body).

Te amerykańskie młode i kontrowersyjne jak Marc Jacobs (kampania perfum Bang, niewinna Daisy) czy Tom Ford (Eyewear, zapachu Tom Ford for Man). I wreszcie włoskie, przełamujące jedne tabu i tworzące kolejne. Podkreślające władzę. U nich odniesień do fetyszów i BDSM jest najwięcej – Gucci (perfumy Envy), Dolce&Gabbana, Diesel.

Czemu dziś służy użycie seksu i fetyszów z modzie? Dlaczego nadal mimo przesycenia erotyzmem reklam, filmów i innych mediów tak bardzo na nas działa? Dlaczego tak dobrze sprzedaje? Może dlatego, że jest tak blisko nas, że wiąże się z pożądaniem, ze zwierzęcością, z pierwotnym instynktem. Może rację miał Terry Richardson.

Olivia Kłusek
Więcej od loungemag
Bartosz Bielenia: „Z Danielem zrobiłem się troszkę cocky” [wywiad]
Młody, zdolny i… bardzo zapracowany. To słowa, które jak ulał pasują do Bartosza Bieleni,...
Więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *