Mieć ciastko i zjeść ciastko [Michał Massa Mąsior]

Mieć ciastko i zjeść ciastko [Michał Massa Mąsior] Mieć ciastko i zjeść ciastko [Michał Massa Mąsior] 1
Pytanie o wybór aparatu fotograficznego wraca jak bumerang w każdym sezonie wakacyjnym. Aktualnie zapewne wielu z Was wybiera się na narty, deskę, skitoury albo jeszcze inne atrakcje zimowe.

Wspomnienia chcielibyśmy mieć zapisane na zdjęciach. Instagramy i Facebooki już od początku grudnia zapełniane są fotografiami z malowniczych miejsc. Swoją drogą nie ma nic bardziej denerwującego niż zdjęcie ze słonecznych Alp wklejone przez znajomego na portalu społecznościowym w poniedziałkowe przedpołudnie. Ty w pracy zastanawiasz się, co można odłożyć na później, żeby najbardziej palące problemy pchnąć do przodu, a on wbija Ci szpilę w Twoją zmęczoną psychikę. Myśl o zemście przybliża się, bo Twój wyjazd zarezerwowany, ale pozostaje coroczne pytanie – czym ja to sfotografuję?

Przyznam, że dość często odbieram telefon z prośbą o podpowiedź w wyborze sprzętu. Niestety w fotografii aktualnie, i pewnie jeszcze dość długo, nie będzie możliwe spełnienie wszelkich wymagań przy kupnie jednego, wszechstronnego, stosunkowo niewielkiego, dość lekkiego, mieszczącego się w okrojonym wakacyjnym budżecie aparatu. Oczywiście za każdym razem zakładamy, że ma on służyć na lata i, tutaj pada kluczowe stwierdzenie, „robić dobre zdjęcia”. Jak pewnie wszyscy wiedzą, o jakości zdjęć przede wszystkim decyduje ten, kto trzyma aparat. Sprzęt może jedynie pomóc w realizacji zadania. Trzeba sobie zatem odpowiedzieć na kilka pytań, żeby wybór miał sens. I mimo szczerej sympatii do wielu sprzedawców, sugerowałbym o ich poradę postarać się na samym końcu. Oni żyją z handlu i zadbają o to, byście wyszli ze sklepu z jak najchudszym portfelem. A to nie zawsze jest dobre rozwiązanie…

 

Po pierwsze umiejętności

Odpowiedz sobie szczerze na pytanie, czy wiesz co to jest czas, przysłona i czułość. Jak te parametry zestawić, by mieć właściwie wyeksponowane (czyli nie prześwietlone ani niedoświetlone) zdjęcia? Czym różnią się od siebie obiektywy szerokokątne i wąskokątne, oraz jaki mają wpływ na to, co zawarte będzie w Twoim kadrze?

Renomowani producenci smartfonów, tacy jak Apple, Samsung, HTC, Sony czy inni, dawno już sobie na to pytanie odpowiedzieli. Doskonale wiedzą, że 99% użytkowników nie ma o tych parametrach zielonego pojęcia. Dokładają wszelkich starań, by kamery wbudowane do Waszych smartfonów oraz oprogramowanie obsługujące je, pomimo niewiedzy użytkownika, eliminowało błędy. Niektóre aplikacje dodatkowo pozwalają na zastosowanie różnych efektów imitujących wiele kosztownych gadżetów, znajdujących się w torbach profesjonalistów. Innymi słowy, smartfon zrobi za Ciebie bardzo wiele. Efekt zdjęciowy często może być bardzo zadowalający. Dodatkowym atutem smartfonów są ich gabaryty oraz najważniejsza cecha aparatu – możliwość ciągłego posiadania go przy sobie!

 

Po drugie właśnie gabaryty i waga

Zapewne część z Was odpowiedziała sobie na pytanie zawarte w poprzednim akapicie twierdząco. No jasne, że umiem korzystać z czasów, umiem zamrozić, rozmyć zdjęcie efektem panoramowania. Mam pełne panowanie nad głębią ostrości i doskonale wiem, że szeroki kąt powoduje wrażenie większej dynamiki w ruchu. Długi, wąskokątny obiektyw pozwoli mi przybliżyć wydarzenia, które fotografuję, ale skutkiem jego użycia będzie skompresowana perspektywa, a ludzie na zdjęciach z teleobiektywu będą wyglądali na grubszych.

Zgaduję jednak, że jeśli jedziecie na wakacje w ciepłe rejony czy na zimowisko, najprawdopodobniej nie przewidzieliście w budżecie tragarzy. Wyposażając się w profesjonalny sprzęt, trzeba mieć świadomość, że trzeba go będzie najprawdopodobniej nosić samemu. Stąd stara zasada fotografów-podróżników – zabierz tylko to, co niezbędne. Z naciskiem na możliwość ciągłej pracy – baterie, karty – te akurat nie ważą wiele, więc warto zabrać ich tyle, by wystarczyło do kolejnego ładowania i zgrywania zdjęć do komputera.

 

No a zaawansowane kompakty polecane przez tyle lat?

Technologicznie to, co było dziesięć lat temu, nie sprawdza się dzisiaj. Rynek aparatów kompaktowych zaczyna się zwijać. Smartfony przejęły funkcję „głupich Jasiów” i w bardzo wielu przypadkach otrzymamy znacznie lepsze efekty zdjęciowe z Waszych ajfonów, niż z klasycznych, małych kompaktów. Te większe, z półki zaawansowanych, wyposażone są w obiektywy zoom o szerszym zakresie ogniskowych. Osobiście je odradzam. Obiektywy z krotnością 10, 20, 30 razy poprawnie działają gdzieś w środku zakresu długości. Jeśli zatem będziecie chcieli mocniej przybliżyć bądź oddalić obiekt, może się okazać, że nie ma ostrości, a obraz jest dziwnie, brzydko rozmyty.

Dla tych, którzy umieją korzystać z profesjonalnego sprzętu, producenci foto mają szeroką ofertę bezlusterkowców, czyli aparatów gabarytowo niewiele większych od dawnych kompaktów. Wyposażone są one jednak w spore sensory rejestrujące obraz (APS, Full Frame, lub nawet w kilku przypadkach jeszcze większe).

 

Nie/Tak

Nie da się mieć wszystkiego w jednym. Nie istnieje jeden dobry obiektyw do wszystkiego, nawet jeśli sprzedawca próbuje Wam to wmówić. Lepiej wybrać zoom od umiarkowanie szerokich do umiarkowanie wąskich kątów. Przykład 17-50 dla matryc APS lub 24-70 (28-105) dla pełnej klatki. W większości wypadków spełni to Wasze potrzeby. Fotografowie bardziej zaawansowani zapewne poszukają jednak lekkiego, stałoogniskowego obiektywu w rodzaju klasycznej 35-tki lub 28-ki. Długie ogniskowe zarezerwowane są przede wszystkim dla fotografów sportowych. Podczas zawodów nie da się podejść blisko.

 

Warto pamiętać

Jeszcze raz podkreślę, że najlepszym aparatem jest ten, który akurat mamy ze sobą. Warto dobrze przemyśleć zasadność zakupów urlopowych. Osobiście na nartach nie lubię ze sobą wozić aparatu. I choć posiadam stosunkowo niewielki sprzęt, to i tak muszę zabrać przynajmniej sporą „nerkę”, by móc mieć go ze sobą na stoku. To ogranicza ruchy i możliwość wygodnego wsiadania na wyciąg. Trudniej się także oddać pełnemu narciarskiemu szaleństwu, bo w razie upadku, uszkodzenie aparatu może być bolesne. No ale jak to tak zostać bez zdjęć? Sprawdzając uprzednio warunki pogodowe, ustalam sobie zatem jeden dzień, który poświęcam na fotografowanie. Tym sposobem mam ciastko i jem.

Michał Massa Mąsior

madmassa.blogspot.com

Więcej od loungemag
Mazda MX-5 – sama radość, ale… [test]
Przynajmniej do momentu, w którym nie jesteśmy zbyt wysocy. Mazda MX-5 była w moich rękach przez ponad tysiąc kilometrów....
Więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *