Ludzie, a nie marzenia. Banery, bilbordy, witryny sklepów – producenci sprzedają nam marzenia. Piękni ludzie, fantastyczne plenery, niesamowite światło. Fabryka snów. Magazyny mody proponują sesje zdjęciowe z gotowymi zestawieniami ubrań. Modelki o klasycznych wymiarach 60/90 oraz smukłych długich nogach, wyrzeźbieni mężczyźni prosto z siłowni zakładają ubrania, na które ich nie stać.
Nie stać całej generacji. No bo większość nasto- i dziestolatków nie zdążyła zarobić grubych dziesiątków tysięcy potrzebnych na zakup reklamowanych przez nich ubrań. Znaczna część konsumentów nie ma figurmodelina wybiegach. Wielu nie jest w stanie utrzymać bardzo niskiej wagi. Są tacy, którzy wręcz nie mają na to ochoty. Czy nie warto się różnić?
Niby co jakiś czas mówi się o kampaniach, do których zatrudnia się modelki plus size. Cały czas jednak pozostaje wrażenie, że to działania w celu uspokojenia sumienia. Na koniec zawsze wracamy do unifikacji. Te same wymiary, te same twarze i podobny wygląd.
Kanony urody i mody podawane nastolatkom prowadzą do uniformizacji społeczeństwa. Próby sprostania proponowanym wzorcom: operacje plastyczne, katorżnicze odchudzanie. Ciągle słyszymy o nastolatkach, którzy zamiast zbudować siebie, starają się być jak ktoś inny.
Czy nie warto się różnić? Problem jest ogólnoświatowy. Słynny fotograf uliczny Bruce Gilden opowiadając o swoich zdjęciach z Nowojorskiej piątej alei zwraca uwagę, że przestał tam fotografować, bo ludzie zaczęli być tacy sami.
Ubierają to samo, wyglądają podobnie, zachowują się w zbliżony sposób do siebie. Zaznacza też, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych było inaczej. W cenie była inność. Dlaczego zatem nie możemy się różnić? Czy musimy przyjmować trendy bezrefleksyjnie?
Wrzucając kamyk do rodzimego ogródka, muszę przyznać, że zawsze na zagranicznym lotnisku bezbłędnie trafiam do miejsca, z którego wylatuje samolot do Polski. W okolicach bramek pojawiają się kobiety o ustach i biustach późnej Pameli Anderson, odziane w ubrania z wielkimi logami ich producentów oraz wysokie, wieczorowe szpilki.
I nic nie mam do żadnej z tych Pań z osobna, choć mam wrażenie, że trend czasem staje się ważniejszy od zdrowego rozsądku i smaku.
Zacznijmy się różnić, zróbmy walor ze swojej inności. Z takiego założenia wyszła Magdalena Wdziękowska zakładając agencję Bibimodels*. Magda postanowiła zbudować przestrzeń dla ludzi, którzy nie mieszczą się w tradycyjnej formule agencji modelek. Z powodu wymiarów, wady postawy, oryginalnego wyglądu, blizn, niepełnosprawności, albo wielu innych cech uznawanych za niedoskonałości.
Stworzyła społeczność ludzi, którym moda jest bardzo bliska, ale postanowili pozostać sobą. Modele z BIBI to osobowości, które szczerze opowiadają o swojej pasji związanej z modą, pokazując jak wiele stracił rynek fashion wyrzucając ich poza główny nurt.
Jeszcze dziwniejsze jest jednak to, że część z nich nie jest akceptowana przez środowisko. Nie wszyscy ubierają się jak swoi rówieśnicy i także z tego powodu bywają wyśmiewani. A coraz częściej zatrudniani do sesji fotograficznych i kampanii reklamowych nabierają większej pewności siebie.
Czyżby klasyczna sylwetka modelki zaczęła być nudna? Zapewne na rynku jest miejsce dla wszystkich. Smukłości i sylwetka fit prawdopodobnie nigdy nie wyjdą z mody. Wydaje mi się jednak, że branża modowa sama brnie w ślepy zaułek. Czas COVID pokazał, że niepotrzebne są nam suknie wieczorowe i smokingi w stylu Jamesa Bonda.
By funkcjonować wystarczą dres i wsuwane kapcie. Wygoda stała się ważniejsza od szyku. Ćwiczymy dla poprawy kondycji, a nie dla obnoszenia się ze swoimi sześciopakami. A może ten i jemu podobne teksty powstają, bo zaczęliśmy myśleć bardziej o sobie niż o naginaniu siebie do panujących trendów?
Różnijmy się, bo niezależnie od mody, zawsze warto być sobą, wara innym od naszego wyglądu i wykreowanego przez nas trendu na siebie….
Jagoda Matusiak @jagodowahungry
Wiktor Woźniak @urdaddytheraptor
Aga Droździel @paskikreski
Kinga Kamińska @kingakaminskaxy
Paulina Tympalska @ptympalska
Fot. Michał Massa Mąsior