To już setne wydanie Lounge magazynu. Od samego początku mu kibicowałem, miał wielu naśladowców, ale to jemu udaje się świętować okrągłe urodziny. Z jednej strony zawsze, kiedy obchodzimy jubileusze, zastanawiam się, jak to możliwe, że to już tyle minęło. Z drugiej strony, kiedy popatrzę na ilość włosów na głowie i coraz mocniej bielejącą brodę, to wracam nieco na ziemię.
W każdym razie, im głębiejstaram się sięgnąć pamięcią, tym mniej widzę. Trudno sobie czasem nawet przypomnieć, jak świat wyglądał dziesięć lat temu. Jakimi żyliśmy problemami, o ile było mniej technologii i jakie nosiliśmy ubrania. Czy już wtedy modne było chodzenie w zimie z gołymi kostkami?
Może warto czasem cofnąć się myślami o 30 lat? Ha! Większość z Was nie może tego zrobić. Ja wtedy już z grubsza rozumiałem świat. Wyrosłem z chęci zostania strażakiem i prawdopodobnie rozpoczynałem drogę ku karierze gwiazdy rocka (ostatecznie porzuconą na rzecz fotografowania wiele lat później). Na światowych listach przebojów królował Rick Astley – Never Gonna Give You Up, w Skodzie mojego taty grał Phil Collins, a nasz kraj niebawem miał odzyskać wolność.
No to idźmy dalej, czterdzieści, pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat? Mnie wtedy nie było na świecie.
Jak sądzę, wielu z Was też nie, a nieliczni czytelnicy Lounge, którzy przekroczyli granicę wieku średniego, teraz mogą się uśmiechnąć. Macie nad nami wielką przewagę. Lata sześćdziesiąte znam jedynie z filmów i fotografii. Muhammad Ali na zdjęciach Thomasa Hoepkera, Jim Morrison sfotografowany przez Joela Brodskiego i Twiggy oraz David Bowie w wykonaniu Bryana Duffy’ego. „Powiększenie” Antonioniego, gdzie główna postać Thomasa wzorowana była na wciąż żyjącym Davidzie Bailey’u. Do tego szarość naszej ojczyzny, wydarzenia Marca 1968.
W latach siedemdziesiątych chyba było odrobinę bardziej kolorowo. Bo nawet do Polski trafił ruch Dzieci Kwiatów, władza pozwalała na odrobinę więcej, Edward Gierek do dzisiaj jest dla niektórych symbolem dostatku. Na zawsze jednak pozostanie mi w pamięci sławne zdjęcie Chrisa Niedenthala zrobione w 1981 roku podczas stanu wojennego. Plakat filmu „Czas Apokalipsy” na kinie Moskwa, przed którym stoi wóz opancerzony. Niedenthal robił to zdjęcie z ukrycia, rolkę filmu przewiózł za żelazną kurtynę przypadkowo spotkany na dworcu centralnym niemiecki turysta, a dzięki tej fotografii świat zobaczył stan wojenny w Polsce.
Fotografia to dokument czasów.
I być może nie zwracamy uwagi na to, żyjąc tu i teraz, kiedy najważniejsze są selfiki z dziubkami, napompowanymi ustami, wygładzonymi zmarszczkami, a wszystko ubrane w kurort, najlepiej z wysokimi cenami i fantastyczną pogodą. Jednak nawet jeśli myśleć w kategoriach dóbr doczesnych, wyrobionych potrzeb i operacji plastycznych w takiej formie, z jaką mamy do czynienia aktualnie, to miejmy świadomość, że to też przeminie.
Nie będziemy już tak dokładnie pamiętać o tabunach kobiet podobnych do siebie nawzajem, o wychudzonych chłopcach w bardzo obcisłych spodniach z podwiniętymi nogawkami i lekko damskimi fryzurami. Podobnie jak o brodaczach, z dokładnie wystylizowanymi kształtami oraz zawoskowanymi i zawiniętymi końcówkami wąsów, ci też zapewne pójdą w zapomnienie.
Ale czy Wasze dzieci nie będą chciały zobaczyć, jak wyglądali rodzice? Jak się nosili, jak wyglądał ich dzień pracy, wakacje, spędzanie wolnego czasu? A może trzeba będzie dzieciom pokazać, jak wyglądał samochód, który potrzebował kierowcy, by jeździć? Przypomina mi się właśnie sytuacja, w której ojciec opowiada dziecku, że w stanie wojennym w sklepach był tylko ocet. A to dziecko pyta – jak to tato, w całej galerii handlowej, we wszystkich sklepach tylko jeden produkt? W tym przypadku nie było zdjęć, żeby się nimi wesprzeć…
To chyba jednak wystarczający powód do tego, by zrozumieć, jak ważnym medium w dzisiejszym świecie jest fotografia. Laszlo Moholy-Nagy mówił na początku XX wieku, że ten, kto nie zrozumie fotografii, nie pojmie świata. XXI wiek przyniósł wiele innych narzędzi, które trzeba rozumieć, jednak fotografia stała się chyba jeszcze ważniejsza, niż sto lat temu. Fotografujmy zatem, by nie zapomnieć, ale nie tylko o kurortach i własnym pięknie, ale także o całej reszcie otaczającego nas świata…