Już wspominaliśmy, powtórzymy się zatem, i nie będzie to nic zaskakującego – reklama dźwignią handlu. Jest to obecnie podstawowe źródło informacji o produkcie, czy zjawisku, niezbędne, gdy zależy nam na sukcesie. O dobry rozgłos trzeba dbać w każdej dziedzinie gospodarki, na wiele sposobów. Nieważne, czy mamy do czynienia ze zjawiskiem bardzo popularnym (jak w przypadku zaskakującej kampanii McDonalda), czy wręcz przeciwnie.
W turystyce także potrzeba jest reklama. Nawet popularne i chętnie odwiedzane miasta takie jak Kraków, czy szerzej – Paryż, organizują kampanie promujące swoje zabytki i atrakcje. Co tu dużo mówić – turystów po prostu opłaca się mieć. Co jednak ma powiedzieć miasto mało rozpoznawalne, jak Wilno? Jaką reklamą może się pochwalić w porównaniu z kilku, jeśli nie kilkunastokrotnie, bogatszym Paryżem?
Pokazując coś, co jest kreatywne i przyciąga uwagę. Do takich wniosków doszło miasto gdy w wyniku badań okazało się, że zaledwie 5 procent mieszkańców Europy Zachodniej wiedziało, gdzie jest Wilno. To sprowokowało kampanię reklamową w której stolicę Litwy porównuje się do…punktu G. „Nikt nie wie, gdzie jest, ale kiedy go znajdziesz, jest niesamowicie”. Na zdjęciach znajdziemy ludzi szczytujących na widok zabytków i atrakcji miasta.
Powstał także specjalny portal poświęcony kampanii z quizem, który pozwalał stworzyć własną „mapę rozkoszy” Wilna. Można było także „pominąć grę wstępną” i od razu przejść do największych atrakcji miasta. Jak donosi CNN, pomysłowa kampania przyniosła spodziewane efekty. Do Wilna w ciągu 12 miesięcy przyjechało aż o 12,5 procent więcej turystów niż w zeszłym roku. Koniec końców mało który zabytek ekscytuje ludzi tak, jak seks.