Fotografia ma już prawie 200 lat. Wszystko zaczęło się od dwóch panów. Louis Jacques Daguerre i William Henry Fox Talbot prawie równocześnie wynaleźli sposób rejestrowania obrazu przy użyciu materiału światłoczułego. Wchodząc w XXI wiek, fotografia porzucała erę analogową na rzecz digitalizacji – podobnie, jak kilkanaście lat wcześniej działo się z płytą winylową, kasetą, taśmą, które wymieniane były na płyty CD w przemyśle muzycznym. Robienie zdjęć stało się jeszcze bardziej popularne, trudno było znaleźć turystę, który nie trzymałby w dłoni lustrzanki cyfrowej albo innego zaawansowanego sprzętu o sporych gabarytach. Posiadanie tzw. „cyfry” dla jednych stało się szpanem, dla innych łatwiejszym sposobem na uwiecznienie wspomnień. Wszyscy jednak dźwigali na pasku, w plecaku czy torbie całkiem pokaźne ciężary.
NOT
Technologia postępuje szybko. Co sezon mamy do dyspozycji nowsze sprzęty. Producenci aparatów cyfrowych od kilku lat stawiają na miniaturyzację i poprawę ergonomii. Nowe produkty trochę upodobniły się do najwygodniejszych konstrukcji z lat 70. i 80. Jedne koncerny ubierają to w modę retro, inne wykorzystały sprawdzone patenty ze swoich starych rozwiązań.
Wszyscy jednak starają się uprościć i zmniejszyć sprzęt cyfrowy, by był coraz bardziej poręczny i wygodny, nie tracąc na jakości obrazu. Fotograf z dużą lustrzanką, wyposażoną w długi, najlepiej biały obiektyw, obwieszony gigantyczną torbą ze wszystkimi gadżetami, jakie udało mu się dokupić, odmawiając sobie wszystkich innych uciech życiowych – taki obrazek nie wygląda już ciekawie.
To wyglądało trochę jak grupa narciarzy przechadzająca się ze swoim najnowszym, drogim sprzętem narciarskim po zakopiańskich Krupówkach. Oczywiście nie odmawiam nikomu chodzenia modnymi ulicami, podobnie jak nie mam nic do fotografów pro, którzy z racji swoich potrzeb używają długich szkieł. Delikatnie sobie jednak drwię z tych, którzy na rzecz lanserki utrudniają sobie życie. Podobnie jak Krupówkami wygodniej chodzi się bez nart na ramieniu, tak fotograf amator, zabierając sprzęt na wycieczkę, spacer czy zwykłe zwiedzanie, może sobie ułatwić zadanie, zabierając tylko to, co potrzebne.
HOT
Od kilku lat w sprzedaży mamy wysokiej klasy aparaty fotograficzne, których kieszonkowe gabaryty pozwalają na noszenie ich ze sobą bez obaw o otarcia szyi i stan kręgosłupa. Przy tym dają komfort fotografowania w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Można zatem mieć aparat prawie zawsze ze sobą, uwieczniać wszystkie ważne chwile, pozostając niezauważonym.
To właśnie jest HOT, a nie wyciąganie największego sprzętu, jako motywu fallicznego. Liczy się pomysł, decydujący moment i dobre zdjęcie. Aby potwierdzić moje słowa, wpiszcie sobie znane fotograficzne nazwiska do YouTube i zobaczcie, jak pracują. Dokumentaliści, streetowcy i podróżnicy niosą ze sobą niepozorny sprzęt, by nie rzucać się w oczy. I zabierają ze sobą tylko to, co najpotrzebniejsze.
Reszta zostaje w hotelu, domu albo bagażniku samochodu (ta ostatnia opcja nie zawsze bezpieczna).
Wiele razy obserwowałem znajomych kupujących lustrzanki, które po pierwszych ich wakacjach można było korzystnie odkupić, bo okazały się zbyt ciężkie. Dzisiejsze technologie wyszły naprzeciw potrzebom fotografów. Nawet Hasselblad, producent najwyższej klasy sprzętu profesjonalnego, wprowadził na rynek cyfrowy model X1D, o znacznie zmniejszonych gabarytach.
Chciałbym podkreślić, że nie mam nic do lustrzanek ani innych sporych gabarytowo aparatów. Są one wygodniejsze w pracy studyjnej czy podczas użytkowania profesjonalnego, kiedy rozmiar i waga nie jest najważniejszym elementem, a liczy się celność kadru, szybkość i wygoda pracy. Sam, jako profesjonalny fotograf, używam różnego rodzaju sprzętu, w tym dużej i ciężkiej lustrzanki średnioformatowej. Jednak do użytku codziennego, urlopowego i hobbystycznego serdecznie polecam wyposażanie się w mniejsze sprzęty.