Gdyby świat był Instagramem albo innym portalem społecznościowym, a moje życie wyglądało jak przedstawione na fotografiach tam zamieszczanych… to jakie by ono było?
W poniedziałek w godzinach śniadaniowych wskakiwałbym ze swojego jachtu do błękitnego morza. Moje nienagannie muskuły byłyby skąpane w miękkim świetle słonecznego #morning poranka. Chwilę później zajadałbym się #seafood świeżymi owocami morza, popijając je szampanem. Prawdopodobnie zrobiłbym kilka zdjęć skał otaczających mój jacht. Przypadkowo byłyby to zdjęcia dnia. Wtorki spędzałbym serfując z koleżankami #friends w kompletnie innym miejscu świata. Po to, by potem wybrać się z nimi na wycieczkę #cycling rowerową. Ubierałyby na siebie obcisłe #lycra kombinezony, które z uwagi na wydatne #boobs biusty nie byłyby się w stanie dopiąć.
Dziesiątki kilometrów pokonanych z #smile uśmiechami na twarzach nagradzalibyśmy sobie zimnym #drinks drinkiem, #coffee kawą i kolorowymi #delicious ciastkami. Jak to na klasycznych #roadbike bike cofee ride’ach. Oczywiście wspomniane wypieki nie miałyby nic wspólnego z kiepską #fuckdiet dietą, bo byłyby to ciastka bezglutenowe, beztłuszczowe i pozbawione kalorii.
Popołudniowe światło odbijające się w ich #butt pośladkach – tych #girls koleżanek – i moich opalonych łydkach.
Ono prowadziłoby nas do okolicznej dyskoteki, w której kończylibyśmy kolejny piękny dzień. W środy koleżanki z roweru wyskakiwałyby na okoliczny #swimmingpool basen hotelowy, by wypocząć na dmuchanych #pink flamingach. Ja skupiłbym się na sportach zimowych, zdecydowanie tych ekstremalnych.
Tak więc kolorowe plecaki, szerokie, #skiing modne narty, zapakowane do #heliskiing helikoptera. Wyskakiwałbym z niego niczym młodzi bogowie #mountains gór, by przez cały dzień cieszyć się dziewiczym, puszystym #snow śniegiem, jazdą po stromych, skalistych stokach. Wywijanie salt, szybka jazda między ośnieżonymi choinkami, przybijanie #highfive piątek z kumplami po fachu. Słońce tym razem odbijałaby się od najnowszego modelu moich gogli.
Finał w barze #Apreski w towarzystwie kompletnie innych #friends #polishgirl #model koleżanek i kolegów.
Czwartki pewnie spędzałbym na małych #shopping zakupach. Chwila oddechu, zdjęcie z książką, bo w piątek czeka mnie najlepsza #nightlife impreza tygodnia, po której w sobotę o poranku, bez przyziemnego kaca wyjeżdżam na #weekend, by w #monday poniedziałek z powrotem wrócić na mój jacht. Choć kto wie, być może będę bawił się z #dog psem jadąc samochodem #4×4 terenowym przez pustynię albo postanowię odwiedzić dzikie zwierzęta na #safari i przypadkowo się z nimi #photography, #travelphotography sfotografuję…
Właśnie mi to wszystko wyszło bokiem, tak jak bokiem wychodzą mi zdjęcia z Instagrama… Świat, jaki proponują nam media społecznościowe, to wolna miłość, nagość, bogactwo, podróże, słońce, zabawa i sama przyjemność. Praca jakby nie istniała, a jeśli istnieje, to zwykle jest związana z kolegą/koleżanką, którzy są w podróży z Warszawa Okęcie AirPort to… i tutaj zwykle pada nazwa supermodnego miasta na innym kontynencie. Jeśli tego mało, to post niżej można popatrzeć na niepełną odzież jakiejś innej koleżanki lub kolegi.
Kiedy goliznę fotografował Helmut Newton, to jego zdjęcia były odkrywcze. Gdy Jeanloup Sieff pokazywał damskie pośladki albo goliznę Ives Saint-Laurenta, to pobudzał emocje wszystkich. Dzisiaj golizna zaczęła być traktowana w taki sposób, jak w latach 90. traktowały ją czasopisma erotyczne. Nałożona łopatą na talerz. Trudno intrygować, skoro wszystko jest podane bez niedopowiedzeń. Z drugiej strony jeszcze kilka lat temu modne fotografowanie pod światło i nasycone zachody słońca stały się nudne, bo powtarzalne. Dużo trudniej jest pomyśleć i podążyć mniej popularną, ale autorską ścieżką. Osobistym sposobem widzenia świata, poprzez filtr swoich doświadczeń. Ale za to ciekawiej i oryginalniej… #idzlepsządrogą.
Tym samym chciałem Wszystkim, którzy doczytali do końca, życzyć pięknych, białych świąt, ośnieżonych choinek i wielu interesujących, osobistych zdjęć. Do przeczytania w przyszłym roku!