- Oskar, ja naprawdę dobrze chciałam. Tymczasem on powiedział, że po tym, co się stało, już nigdy nie możemy być razem.
-
Ale co? Zdradziłaś go czy poszłaś w tango?
-
No coś Ty? Ja? – rzeczywiście, takie zachowanie kompletnie do niej nie pasowało. Była typem harcerko-ekolożko-zielarki. Jestem pewien, że hodowała własne zioła na parapecie. Nosiła lniane ubrania, na pewno nie testowane na zwierzętach. I taka była też miłość jej życia. Jej pierwsza miłość. Jego pierwsza. Pierwszy raz na plaży nad morzem przy zachodzie słońca. Marzyli o wiejskim domu z własnym przydomowym warzywniakiem i dzieciach, wychowanych wyłącznie na mleku z piersi i bawełnianych pieluchach. Zresztą w salonie też dopytywała sto razy, czy kosmetyki, które używam, są eko i oczywiście tylko ścinała włosy. Żadnych farb.
-
Oskarynko, bo wiesz, Misiek ostatnio miał kłopoty ze zdrowiem. Noo trochę wstydliwe.
-
Ej, jakie wstydliwe, co hemoroidy miał czy prostatę?
-
Nie. No wiesz, w trakcie, no Maczugą Herkulesa bym tego nie nazwała. A wiesz, młody chłopak. Nigdy nie miał z tym problemów. Do tego doszły jeszcze okropnie śmierdzące bąki. Mimo że używałam majeranku i oregano, nic nie pomagało.
-
Ludzkie sprawy. Cały czas nie widzę związku z tym, że taka miłość się miała skończyć. – jednocześnie moje myśli cały czas błądziły wokół tego, co świat nam mówi o miłości a tym, jak śmiesznie czasem życie to weryfikuje. Nie mogłem sobie wyobrazić komedii romantycznej, w której bohater ma problemy z erekcją czy zwyczajnie pierdzi. No nie. Bohater pachnie. Bohaterka wieczorem je kolacje we włoskiej knajpie, zapewne pełną czosnku i innych mocnych składników, a rano z uśmiechem na ustach całuje swoją miłość. Zero umycia zębów. Zero fizjologii. Czysty romantyzm.
-
Powtarzam, chciałam dobrze. I wiesz, jestem w różnych grupach ekologicznych na facebooku. No i napisałam ze swojego profilu: “cześć, poradźcie, co zrobić jak mój chłopak nie może osiągnąć erekcji i ma niezwykle intensywne gazy, szczególnie w trakcie”. Myślałam, że tam są ludzie, którzy serio chcą pomóc. Przecież to grupa zamknięta. Ale nie.
-
Babo, zamknięta ale pewnie z kilkoma tysiącami członków.
-
W każdym razie jedna zazdrosna koleżanka skopiowała mój post i wrzuciła na swoją otwartą stronę. Jednym słowem, wszyscy, ale to wszyscy nasi wspólni znajomi to przeczytali. A wiesz, jak taka informacja się szybko rozprzestrzenia. Więc niedługo potem cały Kraków już wiedział, że Misiek …. no wiesz co.
-
Ja bym cię chyba zabił.
-
Żebyś wiedział. Wściekł się prze potwornie. Że w pracy koleżanki mu proponują koktajle z jarmużu, bo to na potencję. Ludzie nie chcą z nim pokoju na delegacji, bo pierdzi. Darł się na pół osiedla, że go wykastrowałam. Po czym spakował ciuchy i wyprowadził się do mamusi.
-
Uuu
-
Czekaj, bo to nie koniec historii. Mamusia, nic nie wiedząc o aferze na facebooku, dzwoni do mnie kilka dni po i mówi, że te moje wegetariańskie wynalazki zepsuły żołądek jej synusiowi, bo pierdzi na cały dom. Ale ona z panią Jolą i Krysią uradziły, co zrobić.
-
Ja pierdziele, to jeszcze całe osiedle mamusine wie.
-
Noo, jak wie pani Jola i pani Krysia, to wiedzą absolutnie wszyscy.
-
Powiem ci, że facet się łatwo z tego nie podźwignie.
-
Nooooo, napisał mi ostatnio smsa, że “zdradziły go wszystkie kobiety, które kochał”. Oskar, ja to się obawiam, że po tym wszystkim to on gejem zostanie.
-
No i zakocha się w jakimś przystojnym dietetyku:):):)
Oskar Bachoń