Fast food na nowo
Szybko, szybko! Zjedzmy jakiegoś fast fooda i możemy lecieć – słyszę z kuchni. Po czym na patelni ląduje piękny, soczysty stek. Dwie minuty z jednej, dwie z drugiej. Jest. Na talerzu pyszni się kawał mięsa z prostą sałatą. Luksusowe danie w wersji fast. Czas przygotowania – dziesięć minut. Przygotowanie burgera, który od zawsze wpisywał się w ten trend, zajęłoby kilkadziesiąt minut i przesunęło go w obszary slow food. No to jak w końcu wygląda ten fast food?
Zatem od początku. Fast to szybkość. Szybkość to zwykle bylejakość. Bylejakości już nie chcemy. Chcemy jedzenia wysokiej jakości, w krótkim czasie i przy małym zaangażowaniu, ale z efektem wow. I to jest fast food tych czasów. Ale jak go osiągnąć? Da się tak?
Da się! A jakże. To wymaga jednak przygotowań i odpowiedniej filozofii. Obecny fast food jest prosty i szczery. Od tego dawnego dzieli go przepaść. Teraz u podstaw leżą znakomitej jakości składniki, krótka obróbka, sprytne połączenia. Potrzebne jest dobre mięso, prawdziwe sery, dojrzałe warzywa, świeże pieczywo, aromatyczne zioła i oliwy, czyli smak i jakość. Co z nich skomponujemy to już kwestia gustu i wyobraźni.
W końcu fast food może być zdrowy, może wyglądać luksusowo i iść łeb w łeb z modnym slow food. Spada z niego ciężar czarnego PRu. Odradza się na nowo pod postacią świetnie skomponowanych dań i prostych składników. Nadchodzi jego era, bo niezmiennie cierpimy na niedobór wolnego czasu. Wrócimy zatem do szybkiego, ale dobrego jedzenia?