Styl i elegancja, świetne brzmienie i setka w 4,8 sekundy, kabriolet i przepiękna pogoda. Czy można wymarzyć sobie lepszy początek kalendarzowej jesieni? Szczerze mówiąc – nie.
Ostatnie dni lata nie rozpieszczały nas pogodą, za oknem było szaro, a wyjście z domu bez parasola mogło skończyć się przemoknięciem do suchej nitki. Wychodząc z domu w poniedziałek po deszczowym weekendzie nie byłem do końca pewny, czy na pewno się obudziłem czy dalej śnię. Pogoda była idealna! Sucho, na niebie praktycznie brak chmur, a na pewno nie było na nim tych, z których mógłbym spodziewać się jakiegokolwiek deszczu. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy, a ja powoli ruszyłem po odbiór auta, którym miałem poruszać się przez najbliższe dni – Mercedesa C 43 AMG Cabrio. A podobno poniedziałek to najgorszy dzień tygodnia…
Siadam za kierownicą, prawa noga na hamulec, palec na przycisk Start, wciśnięcie i… do moich uszu dotarł jeden z najciekawszych dźwięków silnika, jakie do zaoferowania mają w tej chwili nowe auta. Wszystko za sprawą trybu Sport+, którym do końca delektował się poprzedni użytkownik auta. Szybkie ustawienie fotela w każdej możliwej płaszczyźnie przy pomocy paru przycisków, zmiana temperatury nawiewów na wyższą, włączenie podgrzewania foteli oraz ciepłego nawiewu z zagłówka, dach w górę i czas ruszać.
Szybko jednak zostałem sprowadzony na ziemię i zmuszony do zmiany pracy silnika na Comfort, dorzucając sobie przy pomocy wciśnięcia przycisku odpowiadającego za ustawienia wydechu tylko agresywniejsze brzmienie. Sport+ jest zdecydowanie zbyt agresywnym trybem do jazdy po zakorkowanym mieście w godzinach szczytu. No, ale jak ma nie być agresywny skoro napędza go 367 konny silnik v6 o pojemności 3 litrów posiadający niemal natychmiastową reakcję na gaz?