Dom za miastem. Zwolennicy mieszkania z dala od wielkomiejskiego zgiełku znajdą przeróżne argumenty za takim rozwiązaniem. Wszechobecność przyrody, własny ogród, cisza, intymność, lepsze powietrze. Do tego doliczą święty spokój od uciążliwych sąsiadów i miejsce, gdzie dzieci i pies mogą się zmęczyć beztroskim bieganiem.
Tyle samo jest mankamentów. Słabsza infrastruktura, gorsze szkoły, odległości i czas stracony na drogach dojazdowych mierzony tygodniami w skali roku. Część czytelników doda trudności w utrzymywaniu znajomości i niemożność wypicia dobrej kawy na Kazimierzu.
Nie rozstrzygniemy tego ani dziś, ani jutro. Przykłady rozlewania się miast, czyli tzw. eksurbanizacji (ang. sprawl), nie niosą wcale optymistycznych doświadczeń. Nawet Melbourne uznane przez „The Economist” za najlepsze miasto do mieszkania na świecie (konkurs w latach 2011-2015) ma swoje problemy wynikające z olbrzymiej powierzchni.
Szerokość pomiędzy wschodnią i zachodnią granicą miasta przekracza 100 km, a sporych rozmiarów dom na obrzeżach kosztuje do dziesięciu razy mniej niż niewielki i wcale nie luksusowy apartament w downtown.
Jeśli jednak decydujemy się na dom i wybór ten wynika z względów racjonalnych, a nie ambicjonalnych („bo zawsze marzeniem był dom!”), to warto przyjrzeć się nowoczesnym tendencjom kształtowania naszych villa suburbana.
Po pierwsze, należy budować z głową. Odradzam projekty typowe, wybrane w jednym z katalogów epatujących ze sklepowych witryn. Dom powinien być uszyty na miarę – prawdziwe „haute couture”, jeśliby szukać porównania z krawiectwem. Skoro przyjdzie nam spędzić tu co najmniej kilkadziesiąt lat, zastanawia mnie, jak łatwo wybieramy coś, co jest dla wszystkich i nie posiada cech indywidulanych.
Dlaczego więc nie mała piwniczka na wina czy dodatkowe pomieszczenie gospodarcze na sprzęt do nurkowania lub suszarnię? Dlaczego nie zgrabnie ulokowany salonik gościnny, gdzie położymy do spania znajomych, którym łatwiej będzie wpaść do nas bez lęku o koszty taksówki?
Każdy z nas ma swoje zamiłowania i pasje. Dom powinien je odzwierciedlać. Może ciekawa wnęka na kolekcję monet lub znaczków. Dodatkowe załamanie ściany na pianino? Może antresola, z której lepiej będzie prezentował się nasz talizman – żyrandol odziedziczony po prababci?
Zgodnie z archetypowym podejściem do mieszkania i bycia, dom powinien uwzględniać harmonię z otaczającym nas krajobrazem.
Barokowy Smak Wilna w Pałacu Paców.
Czy nie warto się zatem pokusić się o przeszklony fragment fasady w miejscu, w którym zamiast obrazu na ścianie, powiesimy piękny, zmieniający się wraz z porami roku widok na pobliski las lub górę? Czy układ okien w naszym domu jest wynikiem analizy nasłonecznienia i efektów wizualnych, czy narzuca nam go coś, co z naszą działką nie ma jakiegokolwiek związku?
Taki dobrze dobrany i uwypuklony kadr widokowy może stać się nierozłącznym elementem tożsamości naszego salonu, miejsca w którym spędzamy na ogół nasze najmilsze chwile. Cóż przecież z mieszkania nieopodal lasu, jeśli widzimy go jedynie przelotnie, wjeżdżając do garażu.
Bez tych drobnych ale budujących całość elementów dom będzie poprawny, przyjemny, może nawet ładny. Ale typowy. Taki jak wszystkie inne. A przecież to nasz dom. Jego funkcjonalność i zachowany kontekst miejsca to absolutna konieczność.
Kolejnym istotnym elementem decydującym o sukcesie naszej inwestycji są koszty eksploatacji. Do lamusa przechodzi tradycyjna metoda budowania . Warto poradzić się specjalistów, jak dom przystosować do najnowszych standardów energooszczędności. To nie jest wcale takie proste. Nie wystarczy rekuperator czy kilka paneli solarnych na dachu, aby uzyskać efektywność kosztów.
Moda na domy pasywne, które przegrzewają się latem, również minęła. Wszystko zatem zależy od tego, w jakiej jesteśmy okolicy, skąd możemy czerpać energię, jak ją magazynować i komu ją w razie konieczności oddawać. Na parametry rozwiązań związanych z oszczędzaniem energii wpływa kształt budynku, jego bryła, odpowiedni dobór przeszkleń, materiałów izolacyjnych i przydomowe otoczenie.
To właśnie umiejętnie posadzone i dobrane gatunkowo drzewa ochronią nas w lecie przed nadmiernym nasłonecznieniem, a w zimie, zrzucając liście, przepuszczą dodatkowy promyk słońca.
Wracając jednak do wymogów technicznych – czy lepsza pompa ciepła czy gruntowy wymiennik? Wentylacja higrosterowana czy mechaniczna? Czy warto stosować fotowoltaikę i kolektory słonecze? Co zrobić z wodą deszczową? Tego z projektu katalogowego się nie dowiemy. A warto wiedzieć! Ceny mediów zmieniają się z roku na rok. Decyzje podjęte teraz będą wpływać na nasz budżet przez najbliższe lata.
Ekologiczność i efektywność energetyczna budynków to hasła, których elementy znajdujemy już powszechnie w aktualnych i nowelizowanych przepisach budowlanych. Za kilka lat może okazać się, że bez odpowiednich i przemyślanych działań nasz dom będzie drogi w użytkowaniu i opóźniony technologicznie.
Czas na konkluzję – dom to poważna sprawa, a nie doszliśmy nawet do jego ostatecznego wyglądu. To wyzwanie i obowiązek. Nie dla każdego charakteru to najlepsze rozwiązanie, nie dla każdej okoliczności. Wybór nie jest prosty i nigdy nie będzie ostatecznie jednoznaczny. Jeśli jednak serce mówi tak – to niech i rozum sprawi, żeby wszystko odbyło się bez komplikacji.
Marcin Furtak