Torebki, które tworzy, śmiało można nazwać małymi działami sztuki. Jak mało kto rozumie potrzeby współczesnej kobiety i wartość, jaką ma dla niej torebka. Z Joanną Kruczek, projektantką i właścicielką marki, rozmawiam o kulturze noszenia torebek, polskim rynku dodatków i międzynarodowej karierze.
Monika Gąsiorek-Mosiołek: Skąd pomysł na projektowanie i dlaczego akurat torebki?
Joanna Kruczek: Od zawsze miałam hopla na punkcie dodatków, torebek i butów. Kompletnie nie znam się na konstruowaniu butów, ale trochę znam się na konstruowaniu odzieży i tak krok po kroku zaczęłam badać teren konstruowania torebek. Zaczęło się bardzo prosto – chciałam mieć taką torebkę, której nikt nie ma. Wszędzie znajdowałam te same modele, bardzo kiepsko uszyte, z tanich skór albo z produktów, które udają skórę, więc sama zrobiłam swoją torebkę i pomalutku zaczęło się to zamieniać w biznes. Z pierwszym modelem wyszłam na dużą imprezę. Zachwycił moje znajome, które pytały: „skąd taka torebka?”. Zaczęłam projektować całą kolekcję. Pierwsza była bardzo ekspresyjna, może trochę nie do końca przemyślana, bardzo emocjonalna. Wyznaczyła mi tor, którym częściowo dalej podążam.
M.G.: Co jest DNA Twojej marki?
J.K.: ORYGINALNOŚĆ, wyróżnianie się spośród tłumu, zerwanie z uniformizacją, odejście od sieciówek, …kultura noszenia torebki.
M.G.: Jaka jest kultura noszenia torebki w Polsce? Możemy mówić o czymś takim?
J.K.: Pomalutku możemy mówić w Polsce o kulturze doceniania produktu, natomiast kultura noszenia torebki raczej była w czasie przedwojennym, kiedy kobiety przywiązywały do tego dużą wagę. W tym momencie jesteśmy trochę zalani sieciowym produktem, kobiety preferują duże torby-worki, w których mieszczą wszystko. Oczywiście, nie każdy klient jest taki. Grono moich klientek docenia jakość wykonania i produkt, który wyróżnia się na tle innych.
M.G.: Twoje torebki wykonane są w 100% ze skóry. Czy to jest jakaś konkretna skóra? Są stworzone z produktów, które znajdziemy w Polsce, czy są one sprowadzane?
J.K.: Zawsze sprowadzam skóry, zazwyczaj z garbarni z Włoch. Czasem sięgam po skóry z Holandii, ale generalnie skupiłam się na Włoszech, z tego względu, że ich garbarnie i ich jakość przygotowania skóry do uszycia torebki jest moim zdaniem najlepsza. Miałam kontakt ze skórami polskimi, niestety jakość nie odpowiadała mi i moim klientkom. Stąd Włochy i takie skóry, których nie spotykamy w tradycyjnych sklepach z galanterią, zupełnie inne.
M.G.: Wchodząc na Twoją stronę internetową zobaczyłam bardzo futurystyczne modele torebek, ale z drugiej strony modele bardzo osadzone w trendach – nawet worek, który był wszechobecny w letnim sezonie. Jak wygląda praca nad kolejnymi modelami?
J.K.: Zawsze coś musi mnie zainspirować i zawsze ta inspiracja wynika z jakichś przesłanek, społecznych bądź kulturowych. W przypadku worków i tej kolekcji, bardzo harmonijnej, inspiracją była Stara Japonia, która spotkała się z kulturą Zachodu – z pędem, z życiem w dużej metropolii –dlatego powstały bardzo minimalistyczne projekty worków i shopperów miejskich. Klasyką nawiązują one do kultury Kraju Kwitnącej Wiśni, a funkcjonalnością do dużej metropolii. Zawsze musi być kropelka czegoś, co mnie zainspiruje i to przekładam na użytkowość, to jest najważniejsze w torebce, oraz na niepowtarzalny design. Nawet w tych tradycyjnych, typowych workach, nietypowy jest kolor. Bardzo rzadko spotyka się kwarcowy róż i tak zrobione frędzle, jak w uchwycie przy mojej torebce, które przypominają pióra.