Czy jesteś siecioholikiem?

W związku z tym, że coraz częściej uzależnienie od internetu polega nie tyle na graniu w gry komputerowe bądź niekończących się rozmowach na czacie – co było standardową formą nałogu internetowego jeszcze kilka lat temu – lecz na nieustannym sprawdzaniu służbowych wiadomości i przymusie bycia dostępnym, coraz trudniej odróżnić czas spędzany w pracy od czasu wolnego.

Okazuje się, że pracujemy coraz dłużej, bo na sprawy służbowe przeznaczamy również nasz czas wolny, a jednocześnie znaczną część godzin spędzanych w pracy marnujemy na sprawdzanie statusów na Facebooku lub przeglądanie „demotywatorów”. Dlatego też warto racjonalnie ocenić, jak dużą część swojego życia przeznaczamy na niepotrzebne czynności, niezwiązane ani z nauką, ani z pracą zawodową. Oczywiście najlepiej z części z nich zrezygnować. Praca będzie efektywniejsza, a czas wolny przyjemniejszy.

Alarmujące objawy

A co, jeśli nie umiemy się powstrzymać przed zaszywaniem się w internecie? Nowe badania psychologiczne podają, że jeżeli więcej niż 70% czasu spędzanego w sieci nie służy nauce ani pracy, a mimo to nie umiemy zrezygnować z bycia online, najwyższy czas na terapię. Dr Kimberly Young zwraca również szczególną uwagę na sposób, z jakiego jej pacjenci korzystają z nowych technologii. W momencie, gdy konieczność korzystania z internetu negatywnie wpływa na ich życiowe wybory (np. związane ze zmarnowaniem okazji na skorzystanie z życiowej szansy lub lekceważeniem obowiązków w pracy) bądź relacje z ludźmi (np. okłamywanie bliskich w kwestii ilości czasu spędzanego w Internecie lub celu, w jakim się z niego korzysta), można śmiało mówić o destrukcyjnym charakterze nałogu.

Więcej od loungemag
Romain Gavras: „Wszyscy jesteśmy maminsynkami” [wywiad]
 Nawet jeżeli nie znacie jego dokonań filmowych (a pewnie teraz się to zmieni!), z pewnością widzieliście...
Więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *