Co nie jest „hot”? [Tobiasz Kujawa]

Myśli czy refleksji w tym żadnej. Mody też niewiele, bo jak się już wyrzeźbiło boski dar, to przecież nie po to, żeby go zakrywać. Kto nie ma czasu tworzyć własnej tożsamości na wielogodzinnych treningach i obsesjach żywieniowych, może znaleźć wiele substytutów. Choćby torebka, najlepiej koszmarnie droga, koniecznie taka, jaką mają jakieś ultrapopularne dziewczyny z Instagrama. Identyczna. Nie dlatego, że jest ładna, praktyczna czy wyjątkowa. Intencja jest jasna – po co szukać pomysłu na siebie, jeśli ktoś go podaje na tacy? Wygodniej powielić wzorzec i próbować żyć czyimś przefiltrowanym życiem. A jeśli kogoś nie stać na oryginał, to zawsze można zainwestować w podróbkę, zwaną w dzisiejszych czasach „repliką”. Wiesz, droga elegantko, jak wyglądasz z taką repliką? Jak modna nastolatka, która przeczytała w kolorowej gazetce, że w tym sezonie „hot” jest czarna szminka. I tak jak przed wyjściem z domu była może jeszcze cieniem mrocznej królowej, tak po godzinie, podczas jakże ekskluzywnej podróży przepełnionym autobusem, wygląda jakby brakowało jej jedynki w usteczkach umorusanych smarem rowerowym. No tak, ale przecież popularna panna z Internetu pozowała do zdjęcia w takiej szmince… A że jest „hot”, i ty też chcesz być „hot”, to robisz to co ona, zapominając naiwnie, że stajesz się po prostu wypłowiałą kopią jakiegoś absurdalnego trendu.

Tak sobie myślę, że skoro doszliśmy do czasów, w których wszystko jest modne i akceptowalne,  wszelkie zasady i restrykcje przestały mieć faktyczne znaczenie, a na dodatek uwolniliśmy się z okowów płci i wieku, to dlaczego nie potrafimy tej wolności spożytkować? Można się ubierać jak pokutnica, lafirynda, a nawet i bosmanka (bo dlaczego by nie?), można dowolnie mieszać konwencje i inspiracje, ale niech to będą świadome wybory, zgodne z naszą prawdziwą naturą, sytuacją materialną i możliwościami fizycznymi. Styl, taki prawdziwy styl z krwi i kości, nigdy nie rodzi się z chwilowych trendów, tylko z eksperymentu, kreatywności i konsekwencji.

To w sumie straszne – XXI wiek, choć pod wieloma względami wybitnie rozczarowujący, to w kwestii mody dał nam niebywałą, a właściwie bezprecedensową swobodę budowania własnego wizerunku, manifestowania przekonań, prawdziwie nieskrępowanej auto-ekspresji.

A my ciągle jesteśmy spętani siecią ulotnych trendów i złudnych aspiracji, oszukując się, że to co nosimy jest ubiorem, a nie kostiumem… Być może nie zasłużyliśmy na tę wolność. Albo do niej nie dorośliśmy. A bycie sobą to przecież zarówno ogromny komfort, jak i przywilej. Nauczmy się z niego wreszcie korzystać, zanim będzie za późno.

blog:

freestylevoguing.com

hot Co nie jest „hot”? [Tobiasz Kujawa] 1

Więcej od loungemag
Stalking XXI wieku
Staje się to jednak, co raz bardziej niebezpieczne ze względu na to, że przestajemy doceniać to, co mamy,...
Więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *