BMW 218i w wersji bez dachu miało u mnie fory. Ale starałem się być surowy.
Lubię się czepiać. Lubię czepiać się rzeczy, których wiele osób nawet nie dostrzega. Ale lubię też, gdy jest po prostu przyjemnie. Gdy siedzę z dobrym winem (choć dobre jest moim zdaniem po prostu to, które mi smakuje – bez oglądania się na szczepy, rok rozlewu czy to, czy obok plantacji winogron przejeżdżał czerwony, czy zielony traktor) czytam dobrą książkę i zajadam coś pysznego, spędzam wieczór po prostu dobrze. Lubię chwytać chwile.
A niewiele jest chwil przyjemniejszych od tych, gdy można wybrać się na wieczorną przejażdżkę kabrio. Niezbyt szybka jazda po pustych ulicach. Gdzieś w oddali słychać gwar z kawiarni i klubów. Powietrze, teraz już chłodniejsze niż przez cały dzień, lekko niszczy fryzurę, która o tej porze nie musi być już zbyt misternie ułożona. Wyjedźcie za miasto, a przywita Was zapach lasu i błoga cisza. Gdy przejażdżka nieco się przedłuży, wracając można poczuć zapach świeżo wypiekanych bułeczek, które już za chwilę będą czekać na pierwszych klientów, będących jakimś cudem w stanie wstawać o świcie.
Za dnia też jest fajnie. Pamiętajcie tylko o tym, że jeśli świeci słońce, to w kabrio naprawdę mocno Wam przygrzeje. Zawsze się zastanawiałem, dlaczego wszyscy kierowcy aut tego typu jeżdżą w czapkach z daszkiem. Wystarczyła pierwsza przejażdżką w porannym, sierpniowym słońcu i sam pognałem do sklepu po bejsbolówkę.
A zatem lubię jeździć bez dachu. Dlatego też BMW 218i kabrio miało u mnie fory. Nie było mi łatwo się tu do czegoś przyczepić. Ale próbowałem…
Najpierw chciałem się przyczepić do wyglądu. Nie udało się. To oczywiście kwestia gustu, ale mi ta „dwójka” się podoba. Niewielkie, proporcjonalne nadwozie i brak tak typowego dla wielu kabrioletów przerośniętego kupra.
Połączenie granatowego lakieru z jasną skórą (i ciemnym, połyskującym miękkim dachem) wygląda bardzo elegancko. Słyszałem opinie, że to nudne połączenie, ale według mnie, jest stylowe.
Wnętrze jest dopieszczone z powodu opcjonalnego pakietu „Luxury Line”. A więc jasną skórę uzupełniają wstawki z drewna, w środku nawet przy zamkniętym dachu jest jasno. Miejsca z tyłu nie ma zbyt wiele, ale to przecież nieduże kabrio. Z przodu nawet wysocy nie powinni narzekać. Materiały użyte do wykończenia tego samochodu są bardzo dobrej jakości, choć pod naciskiem niektóre plastiki na kokpicie skrzypią. Dopóki nie dzieje się to podczas jazdy, nie widzę problemu, ale zobaczymy za kilka lat…