W materii designu nie ma co polemizować z Włochami, bo robią jedne z najbardziej unikalnych aut na świecie. Do tego udało im się uniknąć błędu, który popełniono w przypadku zwykłej odmiany Giulii, która została za bardzo wygładzona i “ugrzeczniona”. Szczególnie w odniesieniu do wersji Quadrifoglio brakuje ostrzejszej linii w dolnej części zderzaka. W Stelvio zderzak został wymodelowany z dodatkowym zaakcentowaniem “rogów” u dołu, a w reflektorach światła do jazdy dziennej poprowadzone są wzdłuż konturu lampy.
Klasyczna linia boczna nie jest ociężała i wznosi się ku tyłowi nadając bardziej drapieżnego wyglądu. Szkoda, że klamka tylnych drzwi nie powędrowała w okolice linii szyb tak jak w modelu 147. Widać, że oprócz wyglądu zaczęto stawiać też na ergonomię – wysoko umieszczona klamka ogranicza dostęp do tylnej kanapy dzieciom. Tył Stelvio przypadł mi do gustu najmniej chociaż i tak na żywo prezentuje się lepiej niż w katalogu. Mała szyba umieszczona pod dużym kątem znacząco ogranicza pole widzenia we wstecznym lusterku. Przedziwnym elementem są chromowane rury, wewnątrz których znajdują się końcówki układu wydechowego. A wystarczyło tak jak do tej pory, zastosować ładną końcówkę wydechu zamiast wkomponowywać wydech w elementy zderzaka.