![Aktorstwo jest formą transu [wywiad z Alicją Bachledą-Curuś ] 1 Aktorstwo jest formą transu [wywiad z Alicją Bachledą-Curuś ] 1](https://loungemagazyn.pl/wp-content/uploads/2017/03/image2.png)
Gdzie leży Twoja granica między kreacją a destrukcją? Czy jej linia zmieniła się po urodzeniu dziecka?
Odkąd pojawia się w życiu ktoś, dla kogo jesteśmy najważniejszą osobą, dla kogo tak naprawdę żyjemy, nasze istnienie przybiera inny wymiar. Poczułam to bardzo namacalnie, w moje życie wkradł się pewien rodzaj strachu – przed śmiercią, przed opuszczeniem drugiej osoby w potrzebie. O ile w przeszłości mogłam się zgodzić dla sztuki na wiele rzeczy ryzykownych, teraz już tego nie zrobię. Pamiętam, gdy na planie “Ondine” Neila Jordana musiałam spędzać tygodnie w bardzo zimnej wodzie, zdjęcia odbywały się pod koniec października, temperatura spadała w okolice zera. Moja dublerka odmówiła wejścia do morza, chroniły ją przepisy związku zawodowego, dlatego musiałam się tego podjąć, nie było wyjścia. Teraz pewnie bym tego nie zrobiła.
Tak sobie myślę, że samo życie aktora jest hot, ale nie w sensie celebryckim, lecz balansowania na granicy tego, co można, a czego nie powinno się pokazać na ekranie.
Moje życie wcześniej było bardziej nieograniczone. Teraz jest inaczej, o ile wcześniej nie nazywałam aktorstwa pracą, dziś myślę o nim coraz częściej w ten sposób. Pytasz, co się zmieniło – teraz chętniej gram w filmach, które mają pozytywny wydźwięk, niosą dobry przekaz. Z drugiej strony, najciekawsze bywają te role, które są nieoczywiste, stanowią wyzwanie, balansują na granicy.
Taką balansującą postać zagrałaś niedawno w filmie “Pibull – niebezpieczne dziewczyny” Patryka Vegi. Wcieliłaś się w rolę morderczyni. Przyjęłaś tę propozycję bez wahania?
Od dawna chciałam zagrać taką postać. Zaufałam Patrykowi, że ten film będzie autentyczny i mocny, gdyż reżyser doskonale porusza się w tematyce realiów gangsterskich i policyjnych.