Ranita Sobańska: Moda i sport grają mi w duszy [ wywiad ]

No właśnie, projektujesz również kolekcje olimpijskie. Czy spełnianie oczekiwań sportowców jest trudniejsze niż faszynistek?
Ranita Sobańska: Moda i sport Ranita Sobańska: Moda i sport grają mi w duszy [ wywiad ] 1
fot: Anna Ciupryk

Śmieję się, że to rodzaj dyplomacji. Sportowcy nie zawsze są zakręceni na punkcie mody, trzeba trafić w ich gust, a zarazem uwzględnić rozmaite oczekiwania. Projekty noszone podczas Igrzysk Olimpijskich pełnią przecież konkretną rolę, powinny zawierać elementy charakterystyczne dla danego kraju, a do tego ogląda je cały świat. Ceremonia otwarcia to wielki pokaz, w czasie którego w pewien sposób rywalizujemy z tak wielkimi projektantami, jak Stella McCartney czy Ralph Lauren.

To pewnie macie niezły stres?

Spędzamy wiele godzin nad tymi projektami, zapraszam do współpracy najlepszych ludzi z mojej ekipy. Staramy się zawsze sięgać do tradycji i historii kraju, który ubieramy, by oddać jego znaki szczególne. Już teraz tworzymy kolekcję na igrzyska w Tokio, musimy mocno wyprzedzać trendy, działamy w obszarze, którego nie obejmują jeszcze publikacje chociażby WGSN. Cieszę się, bo te wymagające projekty okazały się sukcesem. Kolekcja jaką przygotowaliśmy dla Serbów na ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich Rio 2016, została uznana za jedną z pięciu najlepszych wśród ponad 200 reprezentacji. W tej chwili tworzymy kolekcje nie tylko dla polskiej reprezentacji, ale też dla kilku innych państw, w tym właśnie Serbii i Łotwy. Kolejne przed nami.

4F działa z rozmachem. Jak mocno koncentrujecie się na zdobywaniu zagranicznych rynków? To jest Twoim zdaniem możliwe?
Ranita Sobańska: Moda i sport Ranita Sobańska: Moda i sport grają mi w duszy [ wywiad ] 2
fot: Anna Ciupryk

Oczywiście, niedawno udało nam się zastrzec znak 4F w Stanach Zjednoczonych. Myślimy globalnie, nie zamykamy się na nikogo. W Polsce mamy już około 180 sklepów, osiągnęliśmy pewien stopień nasycenia rynku, teraz czas patrzeć dalej i sięgnąć po kolejne wyzwania. Ameryka i Azja bardzo utożsamiają się z tym, co tworzy się w Europie, to daje nam szansę rywalizacji z największymi markami sportowymi. Nie czujemy kompleksów, że pochodzimy z Polski, sami o sobie myślimy „cztery F”, a nie „four F”; oczywiście w czasie kontaktów zagranicznych trzeba używać angielskiej wymowy. Mam wrażenie, że klienci są już zmęczeni fast fashion, coraz częściej oczekują produktów dopracowanych, posiadających nowoczesną technologię. Poza tym szyjemy w tych samych fabrykach, w których produkują największe marki odzieżowe.

Coraz częściej mówi się, że produkcja mody wraca do Europy. Czy w przypadku mody sportowej, która wykorzystuje najnowsze technologicznie materiały, jest to możliwe?

Azjatyckie fabryki wyspecjalizowały się w technologii odzieżowej, produkują dla wszystkich marek, zarówno tanich, jak i topowych. Bardzo żałuję, że nie mamy w Polsce firm tworzących specjalistyczne tkaniny lub wykorzystujące w produkcji na przykład ultradźwięki. Kolosalnym problemem jest również brak fachowców, mamy coraz mniej dobrych konstruktorów czy szwaczek. Chcielibyśmy wrócić z produkcją do Polski, tym bardziej, że ceny na świecie ciągle rosną. Na razie jednak nie jest to możliwe.

Polska była w czasach komunizmu silnym ośrodkiem modowym, mówiło się, że ubieramy kraje demokracji ludowej. Po zmianie systemu przemysł odzieżowy jednak zaczął topnieć i teraz polskie fabryki są w defensywie. Żałuję, że nie postrzega się tego jako istotnej gałęzi gospodarki, która może napędzać produkt krajowy.

To prawda, pamiętam z czasów dzieciństwa, jak wiele produkowało się w okolicach Łodzi czy na Warmii, gdzie szyto choćby dla Bossa. Pochodzę z Tomaszowa Mazowieckiego, mieliśmy tam dwa duże zakłady, w których pracowała duża część mieszkańców. Polska mogłaby wiele zyskać na odbudowie przemysłu odzieżowego. Mamy mnóstwo młodych, utalentowanych projektantów, którzy pracują również dla marki 4F. Warto wrócić do tematu rzemiosła i zrobić mu dobry PR. Konstruktor, szwaczka – bez tych zawodów nie ma przemysłu odzieżowego.

W naszej modzie jest za dużo glamu, a za mało fachu?

Pamiętam, jak w czasie studiów na ASP musiałam pracować, bo nie miałam zbyt wiele pieniędzy na przykład na zlecanie kolekcji do szycia. Gdy trzeba było, sama siadałam do maszyny i szyłam, tworzyłam konstrukcję, dobierałam materiały – potrafiłam wszystko zrobić sama. Dzięki temu, że przeszłam przez te etapy, wiem co gra w duszy mody.

Rozmawiał Rafał Stanowski

Sesja – make – up: Anna Słowińska, modelka: Wiola Bartosz

Więcej od loungemag
Seksowne usta w sesji Lounge
Seksowne usta. W sesji dla magazynu Lounge w roli głównej występują usta – usta w promiennym...
Więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *